Tak, macie rację. Nie odpowiadam na komentarzach, bo właśnie dzisiaj otworzyłam,zeby samej sprostować, wyjaśnić, że to słusznie , to ja muszę się odsunąć, już nie ingerować, nie podpowiadać, bo oni chcą po swojemu. Córka Renatka parokrotnie mi tłumaczyła, jeszcze wczoraj rozmawiałysmy, I mowi mi -Są dorośli, a ja pytam , no co, wiele cos im powiedziałąm , a ona no, że pare razy syn mówił ,mi,że nie trzeba dadzą sobie radę. I nie ważne,czy miałąś rację, bo miałąś rację, alejuż teraz nie trzeba.- Mówię ci mamuś - nie nada. (tak po rusku)I tak to jej pomocne tłumaczenie przeciez musiało poskutkować. Dorota pisze zebym nie miała nienawiści. Rację ma, ale nie mam nienawiści, nie pozwoliłabym sobie na toi,żeby trzymać w sobie nienawiść, bo ona niszczy tego kto ja przejawia. To było chwilowe, stracenie z oczu czy z serca miłości, która dla niej także mam, bo cały czas lubiłam ta dziewczynę, kocham ją, tylko niestety, troche za daleko zaszłam w chronieniu syna, bo przedtem wiele razy przychodził taki zajechany, znękany, widocznie troche teraz juz nauczyli sie siebie, przywykli I może przystosowali. A trzeba przyznać, że ona troche stara sie ,(Troszkę) No troche trzymałam za długo matczyna miłość, czy ochranianie go, trzeba sie jakoś było zauważyć I w madrym czasie odsunąć, a ja musiałąm az uslyszałam taak. Cora mówi, nie przychodzi ( tzn Boguś) nie prosi o rady, to ja nic nie mówię, będzie potrzebował rady to ja chętnie mu ją dam, a tak on nic nie mówi, ja nic nie mówię.Nie chodzę do nich , tzzn córka Renatka tez nie chodzi, mówi,że chyba jak Bogus poprosi,żeby przyszła to ona pojdzie, bo ona bardzo brata kocha. No, ale o mnie...Wiecie ja tak za długo to , bo na początku przychodził taki zajechany, zestresowany, potrzebował podniesienia na duchu, I wiem, że bardzo mu pomogło moje jakies tam - gledzenie. To tak , bo trochęśmy przeżyli, I po rozstaniu z ojcem kiedy inni prężni, młodzi...radzili sobie I mogli podbijać swiat, my musielismy kilkan ładnych lat lizać rany I uczyć się życia, podnosić sie nawzajem na duchu.Reperować nasze psychiki. Potrzebny był nam dodatkowy czas. No, ale wszystko mija kiedyś, dzieci zaczęły jakoś tam żyć, młodzi pozbiarali się... I co.Już teraz zespokojniałąm.. - A..nie mam nienawiści, gdzieżbym - sama pisze o jej nienawisci, bo ze mnie taki typ (durny) że chciałąbym żeby ludzie pieknie żyli, zmienili - czesto co fatalnie czynia, to co sama to chciałąbym zmienić, a mam miec nienawiść. Sorry Winnetou, jak ja to mówię... Zrozumiałąm, I już dam spokój. Moja Renatka mówi - mamus oni na ta chwilę sa dla siebie... Oni się kochają, ale on ma przy niej swoje piekło, a I ona też ma , bo Boguś też czasami ma despotyczne zapedy, trzeba jak to ona mówi, sprzyjac mu, bo o... Jeny przeraziłam się, jeszcz epytam . Po kim, po mnie, - a ona odpowiada, a gdzie , - po ojcu, tak jak ojciec... No I tak. I wiecie jakoś to tak napełnia mnie spkojem, czuję się lepiej, Czuję się lepiej,że już mogę zająć się całkowicie sobbą, nic nie muszę, mogę spokojnie odpoczywać, wyjśc na łąkę, posiedzieć, zająć sie dietą, cwiczeniami. Tak, wiem,ze mam czas dla siebie, już niemuszę bo mój syn już da sobie radę...To nic,że jeszcze tak denerwujje go jej styl życia I durnoty, że ostatnio jakoś przed trzema tygodniami tak go zdenerwowało że walnął ręką w ścianę I wiecie co. -złąmał rękę. Pojechał z taka na temblaku na ten holiday. Na tą wycieczkę. No ale wielu by to ich styl jak to ja mówie - hultajskiego zycia, - wielu by zdenerwował.- - - No dobra...rację macie ,żeby nie chodzić, ..... zająć się sobą. A o nich jak pomyslę, to pomyślę o niej ---- a ma to dobrego, to , a o nienawisci czy cos innego jej cechach charakteru, nie będę myslec, najwyżej pomodlę się,żeby poczuli oboje taka potrzebę duchową zwrócić sie do Boga,żeby zmieniaali się,żeby Pan Bóg napełnił ja madrością, rozwagą, panowaniem nad sobą, żeby starali się żyć mądrze mając najważniejszy cel przed sobą iżeby uwierzyli,że jest Bog, który czeka,żeby ludzie sie do Niego zwrócili, bo on pragnie każdemu dać szczęście. I kazdemu daje hojnie I bez wypominania. Pomodlę się....napewno nie pozwolę sobie naa destruktywne mysli. Ale.... gdzie tam... No I tak kochani, troche pozrzedziłam na nią, teraz oddaję jej sprawiedliwość....Już niech żyją sami, I niech sami się zmieniają, albo jeszcze podżyją ...az gdzieś kiedyś coś sie zmieni. I taka spokojniejsza się poczułam - wolna.... To tyle w tej kwestii. No cóż niektre matki całe życie dręczą dzieci I decydują za nich,takie toksyczne są- . ja pozniej, ale jestem nauczalna... Tymczasem , dzieki za współczucie I zrozumienie. Pozdrawiam
araksol
20 kwietnia 2015, 21:54:)
irena.53
20 kwietnia 2015, 17:39Pewnie po przeczytaniu zapomniałam sens tego napisanego. - Tak - wiem to o pępowinie... Dam sobie radę. I pewnie że można I kogoś zmieniać afirmacjami. Ja ich po prostu zostawię., bo tak powinnam. I napewno poafirmuję , bo wiem,że w ten sposób synowi tez pomogę, - Pozdrawiam Dorotko, oczywiście wiem, ze dobre rady dajesz... bo także wyznaję stosujmy - Myślenie.
Dorota1953
20 kwietnia 2015, 17:27Po pierwsze ja Ci nie pisałam, że masz nienawiść do tej dziewczyny, tylko, że według mnie jej nie masz. Jak się zajmujesz parapsychologią, to wiesz, że tam pierwszą zasadą jest pozbycie się nienawiści i przebaczanie innym. Matka zawsze jest bardziej związana z synem niż córką. Istnieje miedzy Wami tzw. pępowina. Jak jej jedna ze stron nie przetnie, to stosunki między Wami będą zawsze byle jakie. Odetnij ją a zobaczysz, że wszystko zmieni się na lepsze. Możesz też stosować afirmacje dotyczące tej dziewczyny. Na pewno za jakiś czas zadziałają. Miłego wieczoru :)