No bo to zawsze musi byc Kevin sam w domu, albo w Nowym Jorku. Noo..Luiza zaproponowala ,zeby obejrzeć . Mnie to niepotrzebne, ale nie moge zawsze zaprzeczać I narzucać cos swojego, choc tak naprawdę to mogłam siedzieć w swoim pokoju I cos tam robić. Niemniej jednak to taki czas, że robimy odskocznie od wszelkich działań. Więc w wigilię byłysmy u corki, ja posiedziałam do dziesiątej, potem mnie odwieźli do domu. Wczoraj natomiast miałyśmy pojść do corki, ale nam sie nie chciało, co tez zaowocowało ,tym,ze córka sie obraziła jak powtorzyl syn, bo nikt nie przyszedł. Dzisiaj juz jest dobrze, bo oni poszli, a mnie sie nie chciało, bo spałam do wpół do piątej po południu - tylko,że położyłam sie o pierwszej, bo do pracy na siodmą, z pracy, byłam o dziesiątej, kapiel, śniadanie, zmywanie jakies ogarnięcie I pierwsza. To pospałam do wpół do piątej, potem obiad, a potem Kevin. Mentalnie byłam przeciw I rzeczywiście coś nic nie szedł ten film I corka zrezygnowala. I to dobrze, bo wzięłam sie za ćwiczenia, poćwiczyłam prawie pół godziny, teraz zajrzałam tutaj a czeka Pismo Swięte do poczytania, a potem moze cos .....poafirmuję choc już afirmowałm o swoje zdrowie to- czego nie moge mentalnie uleczyć...boc I takowe rzeczy sie zdarzają. Aaa, zresztą I tak juz poźno, to choćby o jedenastej trzeba położyc sie spać, bo jutro normalnie do pracy.... - - Na kolacje pojadłam sałaty z sałaty, ogórka, pomodora, szpinaku....a teraz popijam herbatkę z sokiem z czarmnego bzu. Przedtem herbata z imbirem I tak udaje ,ze cos robię, a do córy mówię,z e dalej dieta I koniec... Tak, tak, bedzie dieta I beda ćwiczenia, nie zasypujemy gruszek w popiele.. I basta...No I tak dzisiaj niczego rewelacyjnego nie napiszę bo to takowe dni...relaksacyjne dni. POchwale się,ze wczoraj obejrzałam fajny film.... to znaczy fajny, interesujący..O żołnierzu niemieckim, wywiezionym na połnoc hen pod biegun jak to ruscy wywozili na rooboty, I on próbuje sie wydostać, to znaczy ucieka bo pomógł mu lekarz, tez Niemiec, który już sam zrezygnował ,bo miał raka...Zreszta wziął sobie jakis zastrzyk, bo I tak pewnie ruscy by go wykończyli za pomoc w ucieczce. Ciekawe dzieje z tej wędrówki, a wracał do domu, do Niemiec trzy lata. Nie wiem jaki tytul ...ahaha. Jeniec" Tytuł "Jeniec". No I tak , to by było na tyle. Do miłego usłyszenia...I
Dorota1953
1 stycznia 2016, 12:29Piękny film i bardzo mi się podobał :) Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :)
irena.53
1 stycznia 2016, 18:47Rowniez życzę Ci Dorotko wszystkiego najlepszego w Nowym Roku....A film rzeczywiście piękny....
debra
27 grudnia 2015, 18:01Film oglądałam chyba 3 razy ciekawy.Pozdrowienia i wypoczynku bo ja mam lenia do 6 stycznia.
irena.53
1 stycznia 2016, 18:50Oczywiście - wypoczywajcie tzn wypoczywajmy.... wszystko wróci do normy. ....
paniania1956
27 grudnia 2015, 14:16tzn nie kevin tylko jeniec))
irena.53
1 stycznia 2016, 18:49Dużo radości w Nowym Roku I wspaniałych osiągnięć w diecie...
paniania1956
27 grudnia 2015, 14:15piekny ten film, ogladalam go z dwa razy...