Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przed wyjściem do kina


Dzisiaj co . . dzień taki nijaki , jeden z tych szarych,  o niskim biorytmie.  tak,że reakcje do działąnia zwolnione, albo prawie wyłącznie ich nie ma.  Luśka tez przyszła z pracy I mówi,że taki jakiś dzień, I w tych pokojach hotelowych szaro. A ja siedzę dzisiaj , malowałąm troche,  tyle ,że przedtem byłam troche w kuchni,  upiekłam  w piekarniku  piersi z kurczaka,  dwa kotlety karkówkowe,  I na parze zrobiłam dwie porcje łososia. Po prostu wyczyściłam  co bylo w zamrazalniku, wczoraj  zapeklowałąm  mieso, niech postoi  ze z dwie doby, jutro upiekę. Czasami tak wszystko wyciągam I hurtem  przyrzadzam. Byłam na zakupach, najpierw w polskim, bo,żeby totolotka posłąć, bo tam jest kolektura. Potem w Lidlu kupić przede wszystkim Lusce mleko, a I do chleba coś bo pokończyło sie zwłaszcza dla niej, nie licząc kiełbasy, której ona jesc nie chce. Kotu dajemy, albo I ptakom wyrzucę. Zrobiłam więc zakupy, troche nabiału, serów. W domu od razu zjadłam Philadelfię I połowe Camamberta - czasem  mam taki napad na nabial, choc kazeina tez powoduje troche u tych chorych  niedobre skutki, przede wszystkim bardzo zapycha nos. Ja rano wstaję po serze z zapchanym nosem.  Coś tam ona robi..No, ale  czasami się chce dobrego serka. Moja Luizato woli te serki ciągle jada  woli ood kiełbasy. Jada serki,  konserwy rybne,  sledzie jakoweś, albo Lisnera  w sosie majonezowym, albo pastille, albo paszteciki.  Więc kupiłam troche do chleba , I troche warzyw  zwłaszcza z promocji.  Rokiety,  czerwonej cebuli... ja bardzo lubie czerwoną cebulę... No I tak   ..sporo czasu siedzę I słucham Anny German, I tak już od wielu dni. Bo jestem  po tych moich  smutkach przeżywaniach,  to czasami lubie sie tak zdołować. Bo to takie dosyc smutnawe piosenki  są , aha... po rosyjsku  ta płyta jest.  Ladna taka.  Zaraz wychodzimy  do kina, boć od czasu do czasu  dają nam tu w Southporcie jakiś polski film. Dzisiaj  " Botoks ".  Cieszymy sie na to wyjscie . Idziemy całą rodzinką.  Chyba bez Esmiry, ona będzie chyba pracować.  ... No I to by bylo na tyle, 

Czekam na Luśkę  ...na stole siedzi kot  - towarzyszy  jej przy jedzeniu.... no to do usłyszenia, pa

  • paniania1956

    paniania1956

    16 października 2017, 11:34

    Zwykle życie Irenko, grunt to znaleźć w nim promień słońca nawet w taki smetny dzień.

    • irena.53

      irena.53

      24 października 2017, 18:24

      Alez tak, znależć w nim promień slońca... gdzieś jakoś tam odnajdujemy to cos cieplejszego ....pozdróweczka Aniu ...

  • zlotonaniebie

    zlotonaniebie

    13 października 2017, 18:16

    Też kupuję dużo sera, czasem myślę, że zbyt dużo. Ale bardzo lubię. Twaróg wymieszany z rzodkiewką i szczypiorkiem- mój ulubiony. Anna german, to piękny głos, ale chyba jeszcze bardziej Cię smutkuje w te szare dni. Ja wtedy słucham czegoś pogodniejszego, bo inaczej to tylko siąść i płakać. Miłego kina :))

    • zlotonaniebie

      zlotonaniebie

      13 października 2017, 18:18

      Oczywiście Anna German- nie wiem jak ja dziś piszę, jakbym nieprzytomna była.

    • irena.53

      irena.53

      24 października 2017, 18:22

      Ja potrzebuję wtedy tak napełnić się tym lirycznym wzruszającym pięknym głosem. Od mojego wpisu słucham jej nadal....bo ja chyba nie jestem rokendrolowa ...