Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
W dobie coronawirusa ..


Dzien dobry. .jakos pozbierac sie nie moglam ostatnio, cos tak sie dzialo, jak nie mialo sie dziiac. No nic nie wychodzilo. Jakas sila Wyzsza, teraz juz wiem ,ze to byty duchowe czuwaly I inspirowaly moimi dzialaniami    ze to co ja chcialam, nie wychodzilo, A summa summarum, jak zwykle w koncowym efekcie wszystko wyszlo dla mnie pomyslnie. Co mam na mysli  I co sie dzialo.  Otoz przyjechalam z tej Polski, od rodziny,  A ze sprzedaz mieszkania nie doszla do skutku  to mialam wkrotce znowu jechac  obiecywalam tylko sobie, ze 3 tygodnie wypoczne I pojade. Obiecalam ze te trzy tygodnie, zeby sie dopelnilo  te 21 dni, zebym pojechala taka oczyszczona,b zeby tam dostala przez niech postrzegana z szacunkiem, zyczliwoscia I zeby mi sprzyjalo powodzenie. Nic jednak nie wychodzilo, A zaraz dostalismy wiadomosc ,ze umarl Daniel, moje corki eks maz,   no ale tata mojego wnuczka Szymusia. No ,A przeciez dla nas ktos bliski, rodzina.  I dostalismy wiadomosc  ja od syn, A do niego zadzwonil Daniela opiekun ,przyjaciel - Piotr, ze umarl, ale ze jest na policji bo coroner musi zbadac jaka byla przyczyna . No bo przeciez taki mlody czlowiek. 77 roczniki, ale ze Daniel bylo z grudnia to mial zaledwie 42 lata skonczyl. No to juz teraz musialam czekac, no bo przeciez zeby pojsc na pogrzeb, A wlasciwie tylko na kremacje.  No ale tymczasem przed ta wiadomoscia  zaczelam sie juz szykowac do wyjazdu, pomalowalam ubrania  wzielam troche urban dla kogos,  I swoich   corek , to troche rzeczy zgrabniejsze. Pomalowalam solidnie, pieczolowicie, syna prosilam o sprawdzenie lotow, biletow  no dobra, byly ale troche pozniej pod koniec lutego. Nie kupilam , syna pytalam pare razy  nie wychodzilo, syn bylo jakis jak zaczadzony   jakis jak niezyczliwy, zarzucal...No juz jedziesz, juz musisz jechac ...I takie tam, dopiero bylam, juz jedziesz.  .. I tak jakos nieefektywnie wychodzilo  .No to troche sprobowalam die uspokoic I konkretnie poczekac as dadza znac kiedy go z tej policji wpuszczac, to pojdziemy na kremacje.  Dzwonilam w tym czasie do tego Piotra, spotkalam, to powiedzialam sie ze tylko jego ostatnia dziewczyna czeka na akt zgonu, bo Daniel byl dobry i przysposobil jej corke, tak ze teraz bedzie mogla dostac   rente.. No i dalej czekalam to mowili, ze Renata (moja corka) z Szymkiem maja zadecydowac o terminie kremacji. No dobrze mysle, to moze wkrotce sie odbedzie ta kremacja. Ale minal tydzien, drugi, A kremacji nie ma. To snow opiekun Piotr mowi, ze Daniela skremuja przemyslowo. To nie wiem co to znaczy, czy to znaczy ,ze sami I ze nawet  nas nie powiadomia...To juz przestalam czeka, przestalam tez myslec o wyjezdzie ,zeby sfinalizowac to mieszkanie. A tymczasem coronawirus, ktory jeszcze w lutym bylo czyms,  o czy mowili tam jakies wzmianki tylko i nikt wiekszej wagi nie przykladal, to tenze coronawirusa ostatnio stal sie postrachem   I dyktuje ludziom warunki, I wszyscy zyje tylko z coronawirusa na ustach , I pod dyktando tego. Teraz mowi sie tylko o tym straszydle, o tej starsznej epidemii, I wszyscy martwia sie co to bedzie, I bo ja I robia zapasy. A wiele dzialan i planow Lego w gruzach I ludzie musze zrezygnowac z wielu planks spew,day wyjazdow, bo niebezpieczenstwo jest duze. I ja tez...Teraz dziekuje Bogu, ze tak natchnal mnie..i zrobil mi i moim bliskim taki zamet w  glowach  - ze ten wyjazdu mi nie wyszedl. P2czoraj to tak z przejeciem i uczuciem dziekowalam Bogu, ze tak pokierowal ta sprawa  ze nie wyjechala , bo mowie, co ja bym tam robia. Booooze, sama. A przedluzaloby to sie bo z nimi to trudno sie dogadac,   co ja bym tam robila..Ja nie lubie tego miejsca  ja juz nie lubie, tam, he tu die przyzwyczailam. Tu jest moj dom, tu jest moje miejsce. Luiza mowi, ze tam bez telewizora, to nawet nie wiedzialabym co mowia we wiadomosciach, ze takie obostrzenia, ze nie mozna bedzie wrocic do Anglii.     Boze co ja bym tam robia, siedzialabym jak sierota, bo milosci ze strony mojego rodzenstwo nie ma . No owszem kupilabym sobie ksiazek. Kupilabym sobie ksiazki Olgi Tokarczuk -  Ksiegi Jakubowe. To tyle dobre  ale bylabym tam zamknieta, uwiazana, samotna I bezradna. Ja mowie, ze Pan Bog steruje kazdego wlasciwie, tak dobrze, jak on zasluguje. Bogus wczoraj zadzwonil, ze przyjada wieczorem ,bo Eska  zrobila man jakies zakupy. A ja mowie do m9jego syn, ze ....cyt  - Do meza, ktory idzie, nie zalezy nawet kierowanie swoim krokiem"  . No i tak  jest, ja cale zycie to widze. A moj syn mowi , ze ta sprawa pokierowal Daniel  zebym nie zginela tam w Polsce  - daleko od domu.    Tak....daleko od domu  bo teraz tu jest moj dom . Corcia.mowi, stracilabys mamus  pieniadze  i co.  Tam mam troszke cos tej polskiej renty.    No i musze AWam powiedziec, ze ja tez czulam,  ze odwiedzil nas Daniel  -  odwiedzil mnie ,zeby mnie jeszcze przez czyms przestrzec ........   -    ale to juz inna historia 

  Serdecznosci Wam zycze....pa