Okolo godz 17 mialam napad glodu, ale spokojnie dalam rade, wypilam kubek rosolku i bylo gitarowo. Bolal mnie brzuch, czulam jakby mialo mi zoladke wessac....a przeciez jadlam obiad!
Zjedzone: rano: 200g jogurtu z bananem, do tego jablko. W szkole na wieczorku troche ciasta(zdecydowanie za duzo! bo 3 kawalki, ale pocieszjace jest to ze byly malutkie), po szkole jogurt 200g z bananem i pomarancza, 4 jablka, ryz(ok 1/3 torebeczki ryzu), z kotletem schabowym, 3 ogorki konserwowe, kubek rosolu, wafel ryzowy. Wiem....dzien fatalny...ale dzieki jablkom, herbatom przeczyszczajacym poprawil mi sie metabolizm. Przez weekend mialam mamy zastuj;P
Jeszcze pocwicze(100xbrzuszki, Aw6, krazenie bioder) i moge isc spac....
Plan na jutro: kisiel, jablko, pomarancza, banan, rosol, kisiel, 2x jablka.
Wydaje mi sie ze dam rade, postanowilam ze teraz jak mam wolne(11 dni) dam rade trzymac sie tego planu....Moze uda mi sie schudnac z 3 kg....moje marzenie....co ja mowie to moj cel, ktory zamierzam zrealizowac.
Teraz zupelnie inaczej podchodze do diety, jezeli jestem bardzo glodna, to cos jem, najczesciej jablko, a potem ciagle robie herbatki 'cud' , nie boje sie swiat, nie mam nawet ochoty na slodkosci. W koncu wszystko zaczyna sie ukladac....bardzo sie ciesze.
A jutro zamierzam kupic sobie wage, wtedy bede mogla kontrolowac moja wage....Teraz jestem przed okresikiem, a waga i tak spada, ciekawe jak bedzie po???
Jaka optymistka sie ze mnie ostatnimi czasy zrobila...i bardzo dobrze, wierze w siebie ze uda mi sie.