W sobotę się narobiłam. A właściwie tylko nałaziłam bo moja praca polegała na pokazywaniu kijem, które gałęzie na jabłonkach trzeba ściąć. Tak więc spaliłam kalorii na zaś i nawet pozwoliłam sobie na kiełbasę z ogniska.
Za to niedzielę przegniłam w piżamie przed telewizorem bo @ się pojawiła, jeść prawie nie mogłam, ale loda z Mężem na pół zjadłam. Czyli jak zwykle w niedzielę dietkę zawaliłam. Na szczęście waga była dziś łaskawa i w górę nie poleciała.
No a dziś już norma. Na razie dietka przepisowo, niedługo idę do domu, i szybciutko spać
Ketina
26 marca 2012, 18:54Kiełbacha z ogniska? ooo jaaa.... pyszności :D