ale, waga w dół. Mimo pizzy, lodów i kanapek. Kto chce schudnąć niech zafunduje sobie mycie tapet. Po dwóch dniach tak mnie nogi bolały jakbym zaliczyła maraton na stepperze albo orbitreku. To od schodzenia i wchodzenia na drabinę. Mimo obżarstwa waga dziś pokazała niecałe 99,00. A sprzątanie jeszcze nie skończone. Zostały do umycia ściany na klatce schodowej i podłoga w salonie do wyszorowania. Bo zafundowałam sobie tarakotę ładną, ale chropowatą, ja pomarańcza. Po kilku miesiącach "zwykłego" mycia każda dziurka jest czarna. Jedyna metoda - szczota ryżowa. A tej podłogi jest prawie 40m bo to razem z kuchnią... Trochę kalorii spalę.
minkaaa
24 maja 2012, 11:02spalaj - z całą pewnością wyjdzie ci to na dobre.Miłego dnia