Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 445 - upss, chyba pomyliłam się w
liczeniu... - waga 96,6


Właśnie do mnie dotarło, że mi się dni pokićkały. O całą setkę. Minął ponad rok na Vitalii, a u mnie 345 dni. Pięknie.
Dawno nie pisałam, choć zaglądałam tu codziennie. Nie miałam weny. U mnie bez zmian. Waga się zmienia jak w kalejdoskopie, raz w górę, raz w dół. Tylko granice trochę niższe. Nawet raz zobaczyłam 95,8, ale przyszła @ i trzy dni obżarstwa. Nabiło do 98,5. Na szczęście szybko zeszło, chyba dzięki siłowni, przemiana mi przyśpieszyła.
Na siłownię chodzę, nawet 3 razy w tygodniu. Zmieniłam klub na taki czynny od 7-ej rano i teraz bez problemu wyrabiam się przed pracą. Po południu nie ma szans bo jak tylko jest pogoda bez deszczu siedzę w ogrodzie. Mogę wam pokazać efekt mojej pracy. W tym roku jest wyjątkowo pięknie, bo przez opóźnioną zimę wszystko zakwitło na raz.








  • paniania1956

    paniania1956

    30 maja 2013, 13:21

    przecudowne rododendrony!

  • tachin

    tachin

    30 maja 2013, 10:38

    Zakochałam się w tych kwiatkach w tym roku!!! :) ale zanim mi takie urosną... milusiego dnia!

  • kaba2000

    kaba2000

    30 maja 2013, 10:14

    To ta jak u mnie co troche schudne to wszystko wraca.Ale nie ma wyjscia trzeba walczyc!!! Masz cudowny ogrod:) Milego dnia:)