Weekend mnie pokonał. Jeszcze wczoraj rano było poniżej 105, mimo lodów w sobotę i lampki wina. Bilans wspomogło parę godzin w ogrodze. Niestety w niedzielę tragedia. Ruchu zero, lody w powtórce, obiadek też niezły. Człowiek głupi się rodzi i głupi umiera
tombom
1 kwietnia 2014, 11:43Zastanów się nad tygodniowymi odstępami w ważeniu. Ja do tej pory przy moich wielokrotnych próbach odchudzania też dokonywałem pomiarów codziennie. Wystarczył słaby dzień i spadała motywacja. Jak spadała motywacja rosła waga i jeszcze bardzie spadała motywacja. Błędne koło. Teraz jest inaczej. Jestem spokojniejszy w tygodniu a tygodniowe wzrosty nie bolą tak bardzo jak dzienne. Poza tym łatwiej się pozbierać i znaleźć na nowo motywację.
Grubaska.Aneta
31 marca 2014, 22:01No to chociaż próbujmy stać się mądrzejsi:)
agulina30
31 marca 2014, 18:05to tylko 0,2 kg na plusie. zaciśnij pasa i szybko o tym zapomnisz!