Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czy nadejdzie dzień, w którym będę ważyć mniej niż
60 kg?


Hej!

Właśnie sobie siedzę w ogródku na huśtawce, popijam domowy koktajl z banana, malin i mleka (naprawdę mi posmakowało!) i rozmyślam. Ze swojej najwyższej wagi (+/- 68 kg) schudłam już całkiem sporo. W międzyczasie oczywiście przybywało mi kilogramów, ubywało i tak dalej. Więc droga była kręta, ale po długim czasie (około 2 lata) wreszcie waga się unormowała i zatrzymała na najmniej 61 kg. I myślę sobie, czy kiedykolwiek zobaczę 5 z przodu? Nie pamiętam nawet kiedy ostatnio widziałam na wadze tę liczbę. Cóż, niby waga się tak nie liczy, ważniejsze są wymiary i tak dalej, ale jednak miło byłoby zobaczyć na wadze nawet 59 kg. To takie pokrzepiające, bo wiesz, że jesteś bliżej celu, że to daje efekty... Jak wyżej, ostatnio waga ciągle waha mi się między 62.5 a 61.5. Jak z tego wybrnąć?

Poza tym na dzisiaj zaplanowałam sobie ćwiczenia brzucha. Macie jakieś porządne zestawy, które dadzą mi popalić i poczuję mięśnie? :) Plus co sądzicie o ćwiczeniach Ewy Chodakowskiej na uda? Dają coś? 

U mnie w końcu czuć lato, bo robi się naprawdę gorąco...

  • queer

    queer

    4 lipca 2014, 13:26

    Powoli, powoli i do celu :) Zapomnij o skupianiu się na wadze, za to obserwuj swoje ciało :) Zobaczysz, że waga spadnie szybciej, niż myślałaś :) A koktajl to jest myśl! Narobiłaś mi smaka :)