Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zmieniam sposób myślenia ;)


Zaczynam się przekonywać, że nie o to chodzi, by być chudym, jak szczypiorek, ale by się dobrze czuć z własnym ciałem. Może osiągnęłam wagowo granicę idealną dla siebie i bardziej już nie schudnę? W każdym bądź razie - nie powinnam była się ważyć niedługo po obiedzie i miseczce lodów calypso (mama dała mi na Dzień Dziecka, nie mogłam się oprzeć...). Nie powinnam była, bo waga wskazuje okropną liczbę! Ale zobaczymy jutro ;)
Poza tym ostatnio biegam, więc i mięśnie mi się wyrabiają, a zatem i waga może skakać. Liczy się dobre samopoczucie, tak? No! Teraz tylko muszę sprawić, by moje blade nogi zaczęły przypominać kolorystyką inne dziewczyny chodzące po bulwarze w bikini (swoją drogą, to frustrujące patrzeć z okien muzeum, w którym mam praktyki na dziesiątki plażowiczów wygrzewających się w słoneczku...) i wskoczę w szorty! A co!

Przyszły tydzień to będzie dla mnie jakaś masakra. Zaczyna się festiwal i mam 6 zmian w pracy (16-24), a jeszcze od 8 siedzę w tym muzeum w ramach praktyk... I tak od poniedziałku do piątku... Będę chodzić jak panda, oczy na zapałki i jedziemy. Tylko jak w takich warunkach zdać sesję?
  • koralina1987

    koralina1987

    1 czerwca 2011, 19:54

    masz rację, najważniejsze to zdrowo żyć, żyć aktywnie i na wykorzystywać życie w 100%, masz świetną wagę, świetną figurę, BMI super, więc może po prostu czas zacząć nie myśleć o diecie a o normalnym, zdrowym życiu! Gratuluję wielkiego sukcesu! Jesteś dla mnie nieocenionym wsparciem i dowodem na to, że się da! Jeszcze raz GRATULACJE!