Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
po weekendzie


Jakoś żyję, ale...
Oczywiście dieta niezbyt była zachowana.Jadłam normalnie ze wszystkimi.Choć starałam sie ograniczać biały chleb.Ćwieczenie też nie bardzo mi szły.Jednego dnia wybrałam sie na rowerek wodny,ale właściwie to była porażka.Strasznie wiało na jeziorze i było mnóstwo żaglówek.Rowerek był strasznie mały i kolanami brawie po brodzie sobie jeżdziłam.Później jeszcze zaczęło boleć mnie kolano...Ehhh! Miało być przyjemnie a była straszna walka.
Dziś to już całkiem się poddałam.Zjadłam na śniadanie bułkę.Potem z dzieciakami loda amerykańskiego.Ładny niedzielny obiad z rosołem filetem z kurczaka w ciescie,ziemniaczkami z koperkiem i tylko surówka z kapusty pekińskiej jakoś normalnie przy tym wyglądała.Na podwieczorek wmłuciłam kawałek ciasta drożdżowego z truskawkami.Nawet na kolację zjadłam biały chleb.No ale do tego "sałatkę" z 3 pomidorów.
Tyle dobrego, że dziś mogłam wreszcie dosiąść mojego stacjonarnego rowerka :D
Mimo niedoskonałości w diecie w trakcie tego wyjazdu, jestem dumna z siebie bo alkohol piłam tylko jednego wieczoru, a pomimo to bawiłam sie dobrze.Może dlatego że mieliśmy fajne pomysły i akurat wypicie alkoholu nie wpływało na poziom zabawy.He he!No na drugi dzień się czułam dobrze, a nie jak wypluta ;)
No ogólnie pewnie nie schudłam ale też nie zjadłam miliona kalorii, a to duży sukces jak na mnie:D
  • Pysiamod

    Pysiamod

    19 czerwca 2006, 08:24

    mi także nie służa jakiekolwiek wyjazdy-oczywiście tylko pod względem diety i choć teraz musiałam spędzić pracowicie ten weekend to nie obeszło się bez drobnych wpadek w postaci białego pieczywa i jajecznicy... miałam także straszną ochotę na loda, ale mąż skutecznie mi to wybił z głowy- sparawdzałm kcal tych wodnych i nie jest tak źle-np sorbet gruszkowy cały kubeczek ma ok.90...więc następnym razem chyba nie będę sobie az tak załować zwłaszcza, że upały nadchodzą :o) Pozdrawiam