Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ciągle bez efektów...


Ehh.... ehhhh... ehhhhhh....

Ja już nie wiem, ta moja waga jest jak zaczarowana. Stoi na tych 60 kg i ani się ruszy, ani w dół, ani w górę (chociaż tyle). Robiłam ostatnio pomiary obwodów i też nie ma wyników... 

Ciągle za mało ćwiczę. Ostatni raz w sobotę, i miałam później takie zakwasy na nogach, że przez kolejne dni nie było mowy o jakim kolwiek wysiłku , dopiero wczoraj mi przeszło...

A oto ćwiczenie co dało mi tak popalić (nawet nie przypuszczałam, że będą takie skutki):
Robię taki wykrok, a później wstaje i robie na drugą nogę, tak jak by się szło z takim przysiadem na jedną nogę (widziałam to gdzieś w telewizji i postanowiłam spróbować). Wykonałam 50 takich kroków, wyszło po 25 na nogę i było tego stanowczo za dużo. po zakwasach mogę powiedzieć, że ćwiczenie to kształtuje wewnętrzną stronę ud i pośladki.

Ćwiczyłam też kiedyś takie wykroki ale w miejscu, powtarzając 25 razy jedną nogą, tą nogę z przodu stawia się od pięty i wtedy działało na zewnętrzne mięśnie ud i poślaadki.


Ciężko mi znaleźć czas na ćwiczenia. A to szukam pracy ( o zgrozo,masakra z tym), a to jakieś załatwiania do ślubu, a to coś w ogrodzie trzeba zrobić, a to nie mam gdzie.... i tak leci cały Boży dzionek.

No nic, idę poszukam jakiejś lekkiej kolacji, chociaż tyle mogę dla siebie zrobić w tym momencie.

Pozdrawiam wszystkich.