dzień 2- ominełam bo nic nie jadłam miałam stłuczkę i tak mi żołądek scisneło, że nie dalam rady
poszłam za to na kije 40 min, żeby się rozładować
samochód do naprawy, ale wszyscy żyją najważniejsze- pan taksówkarz mnie stuknął bo mu się spieszyło i skasował sobie całe auto- przed sylwestrem... no nie zarobi, niestety.
dzień 3- jedzeniowo chyba nadrobiłam wczorajszy dzień a nie ma się czym chwalić ogólnie dupa...
a wogóle to w zeszłym roku na koniec byłam u wróżki i spełnily się jej wszystkie przepowiednie włącznie z wypadkiem samochodowym z moim udziałem.. i tak poszłam sobie z ciekawości ale teraz to już bym miała stracha pójść jeszcze raz bo normalnie się sprawdziło...
judipik
30 grudnia 2013, 19:04Dzięki za podpowiedź z tymi obciążeniami na orbitreku :) Będę stosować te najmniejsze jak na razie, a później będę kombinować z większymi ;) A ja Ci powiem, że moja mama wróży z kart. I wiele osób do niej przychodzi, choć ona sama niechętnie to robi. Nawet ja od czasu do czasu proszę ją, żeby powróżyła mojemu Mężowi, bo mi jako, że jestem jej córką nie może wróżyć. No i wszystko się sprawdza. Czasami są to miłe rzeczy, a czasami niestety nie. Różnie bywa jak to w życiu, ale człowiek oswaja się z myślą jak ma coś złego przyjść, np. przejściowe problemy finansowe, albo jakaś choroba. Pozdrawiam serdecznie :)