Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
2 dzień - Wiecznie na diecie


Wczoraj poćwiczyłam skalpel z Ewką i dziś nie czuję zakwasów, jedynie fajnie mięśnie napięte.
dziś może total fitness?
Myślałam, że po ćwiczeniach napiję się izotonika i nie będzie mi się chciało jeść.
i tak było, aż do 22.
 Zjadłam miseczkę z warzywami wielkości miseczki na sosik i piętkę ciemnego chleba.
o 23 szłam spać, więc z tym się nie popisałam.
w nocy mnie dręczyły koszmary o robalach na jedzeniu, bleee...

Dziś mój dzień zaczął się po 5. a menu wyglądało tak :
ok 6 - 2 kromeczki ciemnego pieczywa z pomidorem
ok 11 2 podwójne kanapki z pasztetem i pomidorem
- gdzieś tu jeszcze przydarzyło się jabłuszko
po 13 - musli z jog. naturalnym
ok 17 jeden kawałek karczku duszony w sosie sojowo-grzybowym i posypany ziołami prowansalskimi z warzywami duszonymi również z ziołami.
a na kolację może jogurt nat. z pomarańczą i jabłkiem?

przed kolacją poćwiczę z Ewką :)

dziś od szwagierki usłyszałam
"Ty wiecznie na diecie Masakra"
Miałam ochotę kopnąć ją w Sam Środek Zada...
  • changeoflife

    changeoflife

    11 grudnia 2013, 14:22

    chyba masz racje, a co do kondycji męża to hymm jest co raz gorzej, biorąc pod uwage, że jak go poznałam to chodził 5-6 razy w tygodniu na siłownie i trenował tekwondo, w domu ma komplet ciężarków, długi gryf ( sztangę), zamontowany drążek do podnoszenia - który służy mi za wieszak, kiedyś codziennie robił pompki po 100 i więcej a tera znie wiem czy 10 by machną o podciaganiu na drążku nie wspomnę, a co do mnie to owszem kilka kg mam za dużo ale chodzę w sukienkach, obcasach do tego makijaż i pogodny uśmiech robią swoje, już pomijam fakt ze z facetami zawsze mi się lepiej gadało niż z kobitkami, więc sa tacy co się ogladaja i komentują, ale mój mąz podobno nigdy nie jest zazdrosy albo inaczej zazdrosny jest i to widzę ale nigdy przenigdy się do tego nie przyzna!