Dzisiaj dowiedziałam się, że jestem na "śmiercionośnej" diecie. Wysiądą mi nerki, będę miała anoreksję i ogólnie będę chora..
Fakt trochę się słabo czuję, za mało piję, ale chyba przez parę m-cy nie doprowdzę się do wycieńczenia...
A poza tym...JEM!!! Nie chlebek, mój ukochany zresztą, ale mięso, nabiał, jaja. Od dziś - warzywa. Nakupiłam ich całą torbę - od dzisiaj koniec fazy uderzeniowej, zaczynam 2/2.Nawet nie wiem ile na tej uderzeniowej schudłam, bo jak pisłam wcześniej - waga mi zdechła. Myślę, że jakieś 1,5 kg tylko...
Miłego czwartku
stanpis1
27 stycznia 2011, 11:23Żadnego fotoszopa nie było. Zaczęłam go fotografować, żeby pokazać, że na mnie nic nie działa, ze zawsze wygladam jak ciężarna. Ale ku mojemu zdziwieniu podziałało. Dietka to była błonnikowa. Duzo spacerów. Całe A6W. Oraz 2 razy dziennie robiłam peeeling z fusów od kawy ( z odrobiną żelu pod prysznic) i smarowałam kremem albo ISANA Q10, albo antycelulitowym eveline, albo jakimkolwiek balsamem. To mi super ujędrniło skórę, no ale nic nie działa na wieki. Teraz minęły 2 lata nic nie robienia i znowu fałada wisi, więc znów czas się wziąć za siebie.
stanpis1
27 stycznia 2011, 11:18może przestrzegają przed nadużywaniem. Aczkolwiek mi białkowa nie służy. Wątroba i nerki rzeczywiście się buntują - mam problemy z nimi od wielu lat - po 3 dniach zaczynam puchnąć.