Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przybyło, ale zaraz zniknie...


We wtorek waga pokazała 114,5kg, dziś 116kg, ale to przez te moje @zachciewajki, no i ogromny dół, którego doświadczyłam.

Wczoraj jeszcze nagrzeszyłam, ale już wieczorem było wzorowo.

Chciałam zaliczyć rower 30min, ale udało mi się tylko 20min, dziś kolejne podejście.

Dzień rozpoczęłam leniwie, ale też zdrowo. Na dzień dobry szklanka wody z miodem i cytryną, śniadanie - 3kanapki z żytniego chleba,z sałatą,pomidorem i serem twarogowym w plastrach. Po drodze herbata zielona, na przekąskę banan, później szklanka wody.

Właśnie zaliczyłam obiad - kasza orkiszowa (z kukurydzą,groszkiem i koperkiem,doprawiona solą z odrobiną masła) plaster karkówki - smażony bez tłuszczu i duszony w sosie własnym, z cebulką i tymiankiem.

Póki co jest bardzo ok :)

Do pracy zabieram, małą bułeczkę i kanapkę z chlebka żytniego z sałatą i pomidorkiem, zabiorę też jabłko.

No i tak właśnie wygląda mój poniedziałek. Gwarantuję, że w sobotę zobaczę na wadze mniej niż 114,5 kg. Muszę się spiąć i pokazać wszystkim, że jestem silna i mogę wiele.

  • Mufinka2016

    Mufinka2016

    14 lutego 2017, 09:04

    Dasz radę !! @ minie a z nim uciekną kg i tak jesteś dobra że chcąc ćwiczyć i tak dałaś radę te 20 min ja pewnie bym odpuściła ;)

  • lapaz80

    lapaz80

    14 lutego 2017, 07:16

    Głowa do gòry. Dasz radę. Będzie spadek

  • .Wiecznie.Gruba.

    .Wiecznie.Gruba.

    13 lutego 2017, 17:32

    I ja muszę zacząć ćwiczyć... Ale tak trudno się zebrać...

  • Aneetkaaa

    Aneetkaaa

    13 lutego 2017, 14:00

    Dasz radę! Uwierz w siebie! :*

  • Nattiaa

    Nattiaa

    13 lutego 2017, 13:36

    właśnie tak, powodzenia