Waga: 80,5kg (-2,5kg)
Waga w stosunku do zeszłego tygodnia jest taka sama, ale i tak się cieszę, że nie przytyłam. Co prawda bardzo się pilnowałam na wyjeździe, ani razu się nie napchałam do granic wytrzymałości tak jak to było zazwyczaj. Jednak wiadomo czasami coś skubnęłam i moje odżywianie nie było perfekcyjne. Ruchu też było niewiele.
Przez te 5 dni poza domem zgrzeszyłam:
2 kawałki szarlotki(była pyszna!)
1 babeczka kajmakowa
2 piwa
Każdego dnia grzeszyłam jedną rzeczą Pociesza mnie fakt, że zawsze mogło być gorzej Od dzisiaj już jadę na maksa! Nie mogę się doczekać wieczornego fitnessu
Zjadłam:
śniadanie: koktajl z 1 małego banana, arbuza, jogurtu naturalnego, kawa z mlekiem 2%, łyżeczką cukru
obiad: 2 małe pieczone podudzia z kurczaka, surówka z sałaty lodowej, rzodkiewki, oliwy z oliwek
podwieczorek (tuż przed ćwiczeniami): banan (za dużo bananów jem ale lubię )
kolacja: 3 kromki razowego chleba z odrobiną margaryny i polędwicą, plasterek sera żółtego, ogórek, kalarepa
Ruch:
1h body shape
Kathieee
28 czerwca 2012, 14:54W sumie to dobrze ,że te grzeszki miałam pojedynczo każdego dnia - bo nie napchałaś się jakoś bardzo i wyszło to na zdrowie :)) Widzę ,że waga stoi u Ciebie tak jak u mnie - ale spokojnie , może niedługo coś się ruszą xD
AgnieszkaKrzem
27 czerwca 2012, 15:49Tak trzymaj nie podawaj się,ja ostaniu tez pozwoliłam sobie na 1 piwo:)
LauMar
27 czerwca 2012, 13:14Drobne grzeszki zostaną Ci wybaczone :P waga sprawiedliwa jest :P
AgnieszkaKrzem
27 czerwca 2012, 12:12Powodzenia trzymaj sie
BlackWolf
27 czerwca 2012, 11:36Ważne, że nie przytyłaś. Życzę samych sukcesów :)
asiek888
27 czerwca 2012, 11:32u mnie chyba ostatnio waga stała ponad miesiąc trzeba sie uzbroic w cierpliwość i dążyć do celu a widzę że obrałyśmy sobie podobny cel wagowy:) a co do grzeszków to od czasu do czasu trzeba zgrzeszyć bo byśmy długo niewytrzymały na dietach:)