Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Krótka relacja z placu boju.


Przede wszystkim, krótkie podsumowanie dwóch ostatnich dni.
2.11.2013 - cheat day. Była impreza halloween'owa u mojej koleżanki z gimnazjum, na obiad przed wyjściem zdążyłam zjeść kanapkę z łososiem xD a potem to już tylko ciasto dyniowe, chleb ze smalcem (a fuj!), trochę słodkości, trochę krakersów, kilka kanapek na białym pieczywie, i drinki oczywiście.
3.11.2013 - jedzeniowo w miarę OK, ćwiczeń brak niestety. Cały wieczór walczyłam z przemożną ochotą na placki ziemniaczane Szczęście, że jestem leniwa i bardziej nie chciało mi się ich robić niż chciało się jeść. Ale walka była okupiona łzami i krzykami xD Wygrałam ją!

Tabelka z wczoraj (nie wszystkie produkty się pokrywają, na przykład chleb tostowy to mój domowy chlebek, a powidła śliwkowe to moja domowa czekośliwka... ale kaloryczność mniej więcej jest zbliżona):



A 4.11.2013 - jeszcze przede mną Zaczęłam kaszą jaglaną z bakaliami ^^