Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wczoraj i dzisiaj


jak zwykle:
na siłowni
rozgrzewka i rozciąganie i ćwiczenia na miacie i ciężarki
- 20 minut
skakanka - 550 podskoków, w jednej serii skaczę po 50, a na początku po 20 zdychałam
bieżnia, w sumie 40 minut, szybki i bardzo szybki marsz, i coraz bardziej pod górę (do 15%), w szczycie mam tętno powyżej 140, kalorii spalonych 320 co najmniej
nordic walking 20 minut, maxymalna prędkośc ponad 10 km/h, max obciążenie 6,5; a kiedyś było 4,4... kalorii spaonych 410
rower z wygodnym siedziskiem, 2 serie, 12 minut na zmianę łatwo i pod górkę, 24 minuty "po terenie górskim zróżnicowanym", licznik kalorii nie działa na tym urządzeniu, ale pot kapie mi z brwi do oczu
w przerwach między przyrządami rozciągam sie niedużymi hantelkami, ramiona, barki... aż do uspokojenia
potem kilka minut tańca, to tango z "prawdziwych kłamst"
jak policzył mi trener, spalam ponad 1000 kalorii

sauna
2 x 10 minut, ostatnie sesja 7, ręcznik, na którym leżałam, ciężki od mojego potu, wykręcac mozna

basen wieczorny
3 x po 10 basenów po 25 metrów, pływam żabką, ale każdy 10 basen szybkim kraulem, nie wiem, ile to kalorii

dzisiaj, w prima aprilis, wysiadł mi telefon z muzyką na silowni, więc z "tradycyjnego" zastawu odpadło tańczenie tanga/przytulanga na sali lustrzanej, za to siedziałam dłużej w saunie

czy na basen... nie wiem, dziś to nie ode mnie zależy