Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
czwartek na basenie


śniadanie, malutkie drugie śniadanie, potem "zajęcia akrobatyczno-siłowo-wytrzymałościowe w parach"
potem praca przy kompie, 2 drinki przy niej
dało to w sumie +923 kcale

potem poszłam na wczesny i samotny basen, samotny, bo sama chciałam cos sobie udowodnić - czy potrafię?.... czy dam radę?....
najpierw przepłynęlam jednym ciagiem kilometr i 500 metrów, po 6 basenów żabą i 4 baseny kraulem,
potem długa sauna, z 5 razy wchodziłam do komory, w którymś momencie nawet chyba chwilę przysnęłam
potem znowu basen, tym razem 750 metrów, ten sam system 6ż/4k

więc POTRAFIĘ! i DAJĘ RADĘ!!!!
w sumie przepłynęłam 2 kilometry i 250 metrów, dumna jestem z siebie niesamowicie
(i juz więcej takiego wysiłku podejmowac nie muszę, bo już sobie udowodniłam własne możliwości)
inna rzecz, że to całe pływanie to tylko jakieś -950 kcali
ale moze jeszcze -50 możnaby doliczyc za dwugodzinne przebywanie w chłodnej wodzie?....

po powrocie miałam wilczy głód, kanapeczki z bułki i staropolskiego rąbałam jak maszynka, z pasztetem, potem jeszcze sera zółtego pogryzałam... +481

jeszcze czeka na mnie jeden brizerek, ale postaram sie więcej nie pić, alkoholu rzecz jasna, bo herbate to już chyba trzecią od przyjścia wypijam

bilans
+923 -950 +481 +192 (to breezer) => +646
niezły wynik
żeby mnie jeszcze tak okropnie nie bolały mięśnie ramion i kark...

  • xawery77

    xawery77

    14 maja 2009, 21:53

    wlasnie zauważyłem ze ci waga spadła ja mam przed soba jeszcze jeden plywacki cel do osiagniecia 6km w 2h :-) i to bedzie wszystko