Z dzisiejszej wizyty u ortopedy wracałam komunikacją miejską. Na metro Wilanowska musiałam kupić bilet. Stoi automat, głaskam ekran tam gdzie trzeba, przytykam kartę, automat do mnie pisze, że drukuje bilet, błyska światło nad korytkiem.... a biletu nie ma.... nie ma... nie ma...
Automat się mnie pyta, czy wydrukować potwierdzenie zapłaty kartą, normalnie nie biorę. W króciutkim momencie pomyślałam, że to bilet dobowy, że mam zaplanowany cały dzień jeżdżenia, ze pierdyliard przesiadek, że złapią mnie kanary. Czy potwierdzenie zapłaty w biletomacie można potraktować jak bilet? Zostało jeszcze 3 sekundy do zgaśnięcia/cofnięcia ekranu, pukam "tak".
Na wydruku jest godzina, mam dobę jeżdżenia.
Ale złe się we mnie budzi! O chamy niemyte!! Ja płacę i nie dostaję?? Gdzie mój bilet? Nie daruję!
Wyciągam telefon i dzwonię z reklamacją do Mennicy. Telefon napisany na automacie. Reklamacja reklamacją, ale niech mi powiedzą, czy potwierdzenie zapłaty za bilet może być dla kanara dowodem posiadania biletu?
Najpierw przez 4 minuty i 15 sekund wysłuchuję gróźb o nagrywaniu, adresach operatora, potem o RODO, odwołaniach, jakieś paragrafy. Kurła, to musi być obliczone na zniechęcenie reklamującego, twardo wysłuchuję. Przy okazji odganiam od biletomatu inne osoby, mówiąc, że mnie okradł. Na szczęście obok jest drugi biletomat i kiosk.
Wreszcie damski głos!
- Chcę zgłosić, że biletomat nr 112 na metro Wilanowska pobrał mi pieniądze z karty, mam wydruk autoryzacji a biletu nie...
W tle słyszę - 112, 112? to typ...
- Proszę pani, pod ekranem a nad korytkiem na bilety jest metalowa płyta z instrukcjami, proszę w nią popukać. Bo to się w tym typie zdarza, że się bilet o coś zaczepia.
ŻE CO???? Czym? (jedna ręka na temblaku, w dłoni karta i potwierdzenie, druga ręka trzyma telefon przy uchu), wrrr! Kucam, stukam ręką temblakową, słaba ona ciut, nic się nie dzieje, relacjonuję panience
- Proszę mocno stuknąć! Mocno!
Przed oczami furia czerwona, kilka osób ogląda darmowe przedstawienie. Walnęłam. Nie powiem, czym.
Do korytka spadło 8 biletów.
W tym mój.
Mówię panience, że z biletomatu wypadło dużo biletów, że innych też okrada. Co prawda reszta, to było jednoprzejazdówki ulgowe, ale kradzież to kradzież, choćby 1,70 zł. I że może zamiast tłumaczyć ludziom, żeby walnęli w płytę z instrukcją, to może warto "sprawdzić ten typ i naprawić wadę".
- Acha, jak nagrywacie rozmowę, to ja formalnie zgłaszam do naprawy ten biletomat 112. Za jakiś czas sprawdzę. Dziękuję i dowidzenia. (Złe we mnie musiało mieć ostatnie słowo )
Miejski bilet dobowy za 15 zeta
tagitelle2
25 października 2018, 08:20taaaa,tylko ze jak naprawia biletomat to sie ekipa z reklamacji bedzie nudzic ;-)
Magdalena762013
21 października 2018, 12:32Ja myśle, ze kopnęła noga, bo chyba nie z główki? Oj, sytuacja mało sympatyczna.
atsok
20 października 2018, 20:35E tam! :) Dostalas rekompensate w postaci kilku darmowych biletow czyli ZTM dziala dupowo ale honorowo
agnes315
19 października 2018, 09:20kopniaka mu dałaś?;-)))
kitkatka
18 października 2018, 20:58Torebką? U nas reklamację rozpatrują 14 dni. Wspólnego biletu komunikacyjnego brak. Jeżdżę chłopem albo taksówką. Zdrowia Jolu. I spokojności. Buziol
agnes315
19 października 2018, 09:20a chłop ilu osobowy?;-)))
kitkatka
19 października 2018, 15:29Od 15 lat ten sam. Ma tą zaletę, że pracuje nocami. Buziol
Berchen
18 października 2018, 19:42o matko, mnie by zgotowalo, pozdrowionka:)
Nattina
18 października 2018, 19:19no niezły cyrk,ciekawe czy naprawią :)
GrzesGliwice
18 października 2018, 16:03...ale ,że fotki nie zrobiłaś? jestem załamany ;)
silvie1971
18 października 2018, 15:19Kiedys sie tak telewizory naprawialo, lampowe jeszcze. Matko co za czasy, zeby trzeba bylo walic w automat, zeby bilet wyplul