Minęło kilka lat a ja wracam jak wyrzut sumienia
Wiele się zmieniło od tamtego czasu. Przede wszystkim zostałam mamą cudnego Kazika.
W ciąży przytyłam 40kg!!! tak....to nie jest literówka. Czterdzieści kilogramów. Jadąc na porodówkę ważyłam 117 kg. Dziecko ważyło prawie 5kg a reszta jest to tu to tam..głównie tam i siam.
Od ponad miesiąca ćwiczę ale schudłam 1 kilogram. Muszę dorzucić dietę co nie jest proste bo karmie piersią. Każdy organizm jest inny, a mój jest taki, że jak za mało zjem to mleko znika. Zazdroszczę tym co jak karmią piersią to tracą kilogramy.
Więc jestem....i tak o to:
1. Waga docelowa to 70kg. Mam ustawione inaczej ale nie wiem jeszcze jak to zmienić :) ewentualnie do 25% tłuszczu w organizmie. Czyli minus 21 kg lub minus 16,1%tłuszczu.
2. Nadal ćwiczę z trenerem dwa razy w tygodniu. Muszę ruszyć tyłek i zmusić się do trzeciego razu w domu.
3. Zapisuję tutaj wszystko co wkładam do japy.
Chcę schudnąć. Nie chcę nosić ubrań w rozmiarze 44-46. Chcę za jakiś czas zostać znowu mamą a do tego muszę nabrać troszkę formy i stracić co nieco tłuszczu. Swoją drogą mam go w ciele 41,1%!!!! szok i niedowierzanie.
Co dziś zjadłam:
gryczanka czekoladowa (przepis z jadłonomii, ale tam jest chyba na dwie porcje, zrobiłam z połowy składników)
pstrąg pieczony w folii, pieczony batat, pieczony ziemniak
makrela (70g) 2 kromki chleba razowego
Więcej nawet nie zdążyłam zjeść więc nawet ok....gorzej jak przyjdzie poniedziałek a ja zostanę z maluchem w domu sama...najgorsze jest podżeranie z nudów lub z niewyspania :(