Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W 2014 roku sporo schudłam a przede wszystkim nauczyłam się zdrowo odżywiać. Niestety od 2017 roku stare nawyki piętrzyły się i przybrałam na wadzę 12 Kg :) Nie jest to dla mnie ujmą jeśli chodzi o wygląd, akceptuje go. Tym razem muszę podreperować zdrowie m.in odciążyć biedny kręgosłup.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1254
Komentarzy: 13
Założony: 9 stycznia 2020
Ostatni wpis: 14 stycznia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jumix

kobieta, 30 lat, Mazury

166 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 stycznia 2020 , Komentarze (6)

Nie miałam siły wczoraj pisać. Umówiłam się na wizytę do fizjoterapeuty 👏 brawo ja. Mocno wierzę że to krok w stronę zdrowia. Nie ma się co oszukiwać że problem przyjedzie sam albo że sama go rozwiąże.. Lepiej późno niż wcale dojść do takich wniosków. Uzupełniłam też wczoraj braki w kosmetyczce małymi mini zakupami.. I zaliczyłam ten wypad na miasto jako mój codzień gny trening czyli spacer. Nie dźwigałam ciężarów, ani nie spacerowalam jakoś wybitnie szybko. Bo musicie wiedzieć że szybkie spacery mam we krwi,😉 zdrowy rozsądek i ból pleców mnie nieco spowolnił. Wieczorkiem bóle pleców zaostrzyły się, wiedziałam że teraz muszę chuchać i dmuchać na siebie. Ledwo wstawałam z łóżka. Rano wzięłam tabletki przepisane od ortopedy. I z wielkim optymizmem zaczęłam robić to co jestem w stanie. Z większych osiągnięć poukladalam kilka ubrań do szafy. Wow. Postaram się zrobić jeszcze obiadek, ale głównie wskazania to leżenie w odpowiedniej pozycji. Można by się złamać bo bardzo chciałam ćwiczyć chociażby jogę co teraz jest uniemożliwione🤷 Zawsze jak Dopada mnie,, atak" moje nastawienie do życia diametralnie się zmienia. Nagle ten cały pęd, konsupcjonizm ludzki, pragnienie idealnej sylwetki traci dla mnie znaczenie. Liczy się tylko zdrowie i sprawność. Moja dieta nie szczyci się teraz urozmaiceniem, ale nie mogę za długo ślęczeć przy blacie kuchennym.. Jednak nie ma miejsca na jakiekolwiek niezdrowe przekąski ☝️i to się chwali. Dobrze wiem że w piątek mam mierzenie i że nie ujrze tam nic oszolamiajacego, ale w tej chwili nie mam do tego  glowy. Nie zawsze najważniejsza jest cyfra na wadze. Nie mogę pominąć że wkrótce czeka mnie następne wyzwanie - praca zawodowa. Obawiam się jak ja to wszystko połącze? Zdrowe posiłki, fizjoterapie i dyskopatie. Może tylko na początku będzie to tak rozchwiane jak jazda na rollercoasterze. Z biegiem czasu znajdę odpowiedni sposób i pogodzę to wszystko jak najlepiej potrafię. Szczerze?! To jedyna droga by się rozwijać i żyć, mimo że czasem ciężka.. Życie jest tylko jedno..

12 stycznia 2020 , Komentarze (4)

No witam, przeciwności losu i dziwnych zbiegów okoliczności nie brakowało. Zawsze jak zakładam sobie jakiś cel to jest on chyba niczym magnez. Przyciąga trudne sytuację, zwykle nazywam je czymś w rodzaju ,,przekleństwa" i ,,złego czaru" na moją osobę. Reasumując, plan/wyzwanie/zmiana = wystąpienie ,,przekleństwa" . Często przez to, rezygnuję z marzeń. 

Dzisiaj nie było najłatwiej: ukochana osoba  musiała wyjechać, podczas przygotowania posiłków nie miałam do dyspozycji całej kuchni - musiałam walczyć jak lew żeby posiłki przygotować 1:1. Nie mieszkam sama, więc przygotowanie ich jest dla mnie nie lada wyzwaniem. Przyjdzie czas kiedy będę robić dwa obiady, jeden dla siebie a drugi dla rodziny. 

Nie zabrakło myśli typu: Czy ten jadłospis serio zadziała? mam ogromną nadzieję i niezwykłą ciekawość którą zaspokoję ☺ Zdaje sobie również sprawę że sama zmiana sposobu odżywiania, to tylko połowa medalu. Potrzeba ruchu, nie było by to dla mnie jakoś genialnie trudne, gdyby nie fakt, że mam dyskopatię. Sama dopiero raczkuję w temacie, i nie obejdzie się bez fizjoterapii i zagłębienia w temat jeszcze bardziej. Słucham swojego ciała, wiem co może mi zaszkodzić.. Na dzień dzisiejszy ma mowy m.in  o bieganiu,skakaniu, a nawet długich spacerach. 

500metrów - to mój dzisiejszy trening, spacer. Tyle jestem w stanie przejść, jeśli idę bardzo spokojnie. Kusiło jak cholera, żeby chociaż przyspieszyć do małego truchciku. Ale już przy szybszym spacerowaniu zapaliła mi się lampka, w postaci lekkiego bólu. 

Joga- częsta wybawicielka mojego problemu z kręgosłupem, po niej czuje się lekko. I takie złudzenie wcześniejszej sprawności, którą szczyciłam się przed dyskopatią. Uwielbiałam rower, długie trasy ❤ Jak pomyśle sobie o chwilach kiedy nie chciało mi się ruszyć tyłka i jechać w siną dal, to w duchu się przeklinam. ,,Gdy coś możemy zrobić często tego nie robimy, a gdy chcemy to już nie możemy "  🤦♀🤷♀

Dla umilenia sobie życia, zasłuchałam się na storytel, audiobooki to ostatnio jedna z form mojego relaksu. 

Przede mną jeszcze kolacyjka w postaci kanapek. Klasyka gatunku 😉

11 stycznia 2020 , Komentarze (3)

No więc kilka dni przed startem diety, ogarnął mnie głupi lęk. Nie chodziło głównie o rozpoczęcie,, diety " ale o inne troski które nas w życiu dotykają. Bałam się ale dzień dobiegł końca i żyje ☺️ nie można na początku zmiany wymagać od siebie efektów tak wielkich jak na końcu.. Ciężko to zrozumieć bo gdy,, boli" chcemy żeby w ułamku sekundy uległo to zmianie jak za sprawą zaczarowanej różdżki. Niestety, to tak nie działa...  Zmiana to efekt długotrwałej pracy.