Witam wszystkich, znów trzeba zacząć dokumentować swoje wyczyny;) Od piątku zmieniam nastawienie, co do swojej osoby. Trzeba zacząć się odchudzać i trzeba innym pokazać pazurki. Do tego mam motywację. Póki wyprowadziłam się z chłopakiem do większego miasta na stancje, aby on mógł tu pracować a ja studiować, mieliśmy w rodzinnym mieście odziedziczone przez rodzinę chłopaka mieszkanie, które było nie w pełni umeblowane, ale fajne i przytulne i my tam nocowaliśmy, spędzaliśmy urlopy/wakacje, wolne długie weekendy, gdzie mieliśmy w pełni zachowaną prywatność a jak się napiliśmy ze znajomymi, to nikt nam nie wytykał niczego. Reszta jego rodziny mieszka na drugim mieszkaniu ok 500 m dalej. Pod koniec maja jego brat ukończył kurs w poznaniu, wrócił do miasta rodzinnego i wraz ze swoją dziewczyna wprowadził się na tamto mieszkanie, które odświeżył, kupili sprzęty AGD i tam sobie pomieszkują. Nieważne, że tam było do niedawna od groma naszych rzeczy osobistych, odzieży itp i do tego rozmowa z dziewczyną jego brata jakiś miesiąc przed ich wprowadzeniem się (ja:)" dobrze, że mamy to mieszkanie z chłopakiem, bo w razie W jak pojawi się dziecko, to zawsze mamy gdzie się ulokować, a zaraz jak skończę studia, będziemy mieli gdzie mieszkać, zanim sobie coś swojego znajdziemy". A tu taki psikus, bez naszej wiedzy, zapytanie o zdanie oni się od tak wprowadzają, chłopaka mama nie miała nic przeciwko, powiedziała, żeby byli świadomi tego, że muszą je z nami dzielić na pół, bo my będziemy tam zjeżdżać itd., ale jak już chcieliśmy tam spać to w zagraconym pokoju na materacu na podłodze. Masakra. Do tego później się dowiedziałam, że Dorotka (brata dziewczyna) żaliła się chłopaka rodzicom, że zostawił puszkę po piwie gdzieś w kuchni, a wieczór wcześniej byli u nich znajomi i robili imprezę a my na górze u sąsiadek do późna siedzieliśmy, a jak rano piłam kawę i przy mieszaniu trochę mi się na niezaścielony obrusem stół wylało to ona od razu ze ścierką przybiegła. Czuję się tam jak intruz a do tego " puszka po piwie" bodziec do powiedzenia całej rodzinie jak to było ciężko jak spaliśmy u nich jedną noc.
Dziewczyna jego brata stała się ostatnio gwiazdą, bo ona tak ładnie urządziła mieszkanie, bo ona ma tak ładnie posprzątane, ale ona schudła a Justyna przytyła.
Wizja z mieszkaniem tak mnie zdenerwowała, bo jak już zjeżdżamy, to ani się pokochać nie ma gdzie ani rozpakować toreb podróżnych, po prostu masakra. A jak musimy spać czasami u jego rodziców to mam noc z głowy, bo on ma pieska od którego ja się duszę w nocy, a cały dzień kicham i smarcze. Do tego mój chłopak wczoraj powiedział, że jestem niezaradna, że niczego nie umiem sobie zorganizować, niczego sama zrobić itd. Chodzi o to, że od kiedy mieszkam w większym mieście, nie umiem z żadną koleżanką nawiązać przyjacielskiego kontaktu, żebym się z nią mogła spotykać, np. na piwo itp., więc jak ostatnio kupiłam karnet na siłownie to zafundowałam też chłopakowi w nadziei, że będzie ze mną chodził, a jak już miesiąc mija to jeszcze ani razu nie był. Pytam się go wczoraj idziesz : "Pójdę". A później powiedział, że nie bo go nadgarstek boli a ja się rozpłakałam, bo ciągle siedzę w domu z oczekiwaniem wsparcia od niego, że jak ze mną pójdzie to doda mi otuchy i może nauczę się regularności. A on wtedy wszystko mi wyrzygał, że inne dziewczyny same chodzą na siłownie z torbami a ja nie mogę, tylko że sposób reagowania na lachona a na grubaskę jest całkiem odmienny.
W tym roku w lutym udało mi się zawziąć do maja intensywnie ćwicząc i biegając, schudłam ok 8-10 kg i zaliczyłam kilka biegów na dychę i półmaraton. Studiuję WF i chłopak wczoraj powiedział, że mam wiedzę i on się zastanawia dlaczego nie chce tego wykorzystać skoro jestem taka wszechwiedząca i mam odpowiedź na każde pytanie związane z fizjologią itp. Nie wiem, nie wiem... Po prostu lubię jeść, bo zabijam nią samotność i że do tej pory siedziałam sama w domu, kiedy chłopak chodzi na służby, jeździ z kolegami na cały dzień, czy na nocki na ryby, a ja ciągle w domu z pilotem od tv, komputerem, lodówką jedzenia i grubym zadkiem. Chcę to zmienić, ale jak, żebym mogła dojść do tego sama???