Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
A jednak jestem do niczego...


Można udzielać innym dobrych rad, nawet trochę schudnąć, ćwiczyć, zapierać się, walczyć i co z tego?..

Po świętach ok 1 kg więcej i gdyby tak zostało... Ale nie, trzeba było wpaść w ciąg, pochłaniać całe poświąteczne zapasy: cukierki, czekolady, owoce, szynki, pierogi, sałatki...

Nie będę się ważyła, boję się. Znowu przestałam A6W. Moją jedyną szansę na mój brzuch.

Dzisiaj rano mój mąż powiedział mi: Bierzemy się do roboty. Czas stracić trochę kilogramów...

Co robić? Trzeba chyba się wziąść, tak bez przekonania, ale przecież chcę tym razem w wakacje wyglądać pięknie!!!!

A6W do trzech razy sztuka!!

Biorę się!!! Może z nowym rokiem będzie lepiej?

  • HopeIn

    HopeIn

    2 stycznia 2011, 10:57

    Dokładnie - nie poddawaj się. Może pomysłam dobrym dla Ciebie będzie czerpanie radości z wysiłku fizycznego? Może uprawiajcie z mężem jogging? Zacznij choćby od jednego razu na tydzień, np. w sobotę. Zobaczysz efekty i będziesz chciała biegać częściej :) Pozdrawiam!

  • Renatek13

    Renatek13

    30 grudnia 2010, 08:22

    wpadki jedzeniowe każda z nas zalicza, ja średnio raz w tygodniu, ale że się nie poddaje i jakoś daje rade iść do przodu. Pozytywne nastawienie i wiara w to że mi się uda bardzo pomaga, co widać po moim pasku wagi. Życzę Tobie wielkiego optymizmu, wiary w siebie, troche wytrwałości a waga zacznie pokazywać coraz mniej :) powodzenia

  • Aniolekkkkkk

    Aniolekkkkkk

    30 grudnia 2010, 08:17

    nie zrażaj się , podżarłaś i co , każdej z nas się to zdarza ale trzeba iść dalej , dieta,ćwiczenia i piękna wymarzona sylwetka , powodzenia