Dzieciaki dzisiaj pisały, ciekawe jak im poszło.... Z poprzedniego konkursu matematycznego syn zajął 3 miejsce, córka dostała wyróżnienie.
Szczerze mówiąc już mnie kusiło, aby po raz kolejny zacząć kopenhaską... To zrzucenie w szybkim tempie tylu kilogramów kusi niemiłosiernie. Jednak rozum powiedział: nie!! Ból głowy, chodzenie wiecznie głodnym i wielkie ryzyko, że nie wytrzymam i rzucę się na jedzenie, tak, że bedzie końcowy mój stan gorszy niż na początku diety. Nie mam na nią silnej woli...
Więc ułożyłam sobie sama na dzisiaj menu, postaram się robić to codziennie:
Śniadanie ok. 8.00: kromka chleba bez masła, plaster szynki, 5 plasterków świeżego ogórka
II śniadanie 11.00: jogurt (miał być), ale nie wytrzymałam, więc było jeszcze jabłko i mała kostka gorzkiej czekolady
Obiad 13.30: 1/2 piersi z kurczaka na parze z kapustą kiszoną
Podwieczorek 15.30: jabłko
Kolacja 18.00: sałatka z łososiem (pomidorek, łosoś, ogórek, sałata lodowa, 1 łyżka majonezu niskotłuszczowego, pieprz, sól)
Naliczyłam 876 kcal (ok. 900 kcal) Byle tak codziennie no i byle wytrzymać chodziaż dzisiaj, bo dzień się jeszcze nie skończył
Muszę pomyśleć o rozpisaniu swojej własnej diety tak na cały tydzień, a potem zobaczyć efekty po tygodniu, no i jeszcze wytrzymać
Aha, zapomniałam: za mną 60 min rowerka czyli 27 km i 100 brzuszków - to ok 600 kcal
Yekaterina77
17 marca 2011, 19:15Twój sposób dużo lepszy i zdrowszy:) Trzymam kciuki za sukces dzieciaczków i za wytrwałość mamusi:)
Annakrakow
17 marca 2011, 12:07a od kopenhaskiej Cię gonie ;0