Pierwszy dzień za mną. Dzień, który można zaliczyć do tych dietowo-udanych. Wprawdzie zaczęłam od paskudnej i ostrej pasty oliwkowej, ale później było już tylko lepiej. Dieta zachowana, zero grzeszków żywieniowych i podjadania. No ok, prawie zero. Po kolacji zjadłam jeszcze gruszkę. Ale lepsza gruszka niż tabliczka czekolady ;) Motywacja rośnie.
catali87
10 grudnia 2016, 15:43Jupi :) gratuluje! Tak trzymaj:)
running.girl
10 grudnia 2016, 14:17Oczywiście że lepsza zdrowa gruszeczka niż caaaaała czekolada :D Poza tym ta gruszka to nie grzeszek, co prawda lepsza by była przed kolacją, bo owoce szybciej się rozpadają w żołądku czy coś :)