Dzisiaj wreszcie powróciłam na dobre tory. Tak, tak popuściłam sobie troszkę no i waga wróciła prawie sprowrotem (to wszystko przez Jole...:P. Ale od dziś nowa walka.
Zjadłam 2 kanapki rano (godz. 7.30), na obiad (godz. 13.30)- makaron z tuńczykiem , w pacy jeszcze banan i jabłko Kolacja - niby nic, ale skąsałam jeszcze jabłko i mandarynkę.
Aerobik dzisiaj był, owszem:) Trochę mi się ta moja płyta z ćwiczeniami - aerobik latino - trochę znudziła. Były też brzuszki i hula-hop.
Teraz jak zwykle popijam herbatkę odchudzającą-drugą dzisiaj. i mam nadzieję, że już nic dziś nie wtrąbię...
Dobranoc...