Paskudnie. Siedze w pracy ale w zasadzie to najchetniej posiedzialabym w domu pod koldra z filizanka cieplej kawy ( zbozowej! bo robie detoks kofeinowy...). Leje od samego rana a nawet od wczorajszego wieczora. Ciemno, buro i jesiennie. Wpedza to czlowieka w stan depresyjne z ktorymi zmagam sie od dluzszego czasu a taki stan swiata w niczym nie pomaga. Uh. Na szczescie motywacja wciaz jest mimo nastroju podobnego do chmur gradowych. Na szczescie wciaz trzymam sie diety w 100% i wieczorkiem ide na bieganko. Najwyzej zmokne, nie ma wymowek hehe. Piaty dzien dietowania za mna, moze im dalej w las tym bedzie latwiej? Moje cialo jest swiatynia wiec dbam o nie i mam nadzieje ze szybko poczuje sie lepiej gdyz usmiechu brak, szczescia brak i energii brak.