Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
a dzisiaj...


Niby czekam na wiosnę, ale staram się wykorzystać zimę, coby nie straszyć w zwiewnych wiosennych strojach, niczym słoń przykryty namiotem. No i postanowiłam, że dopóki nie schudnę, nie kupię sobie nic do ubrania. Więc muszę zmienić rozmiar, zanim zacznę chodzić w dziurawych gaciach.
Nadal poszukuję ciekawych dietetycznych przepisów, bo jeśli "jesteśmy tym co jemy", to ja na bank jestem skrzyżowaniem jogurtu,m kapusty pekińskiej... i piwa
Jadłospis na dziś:
1. serek wiejski light
2. parówka (kompulsywnie się na nią rzuciłam, zanim się zorientowałam, była zjedzona, tak jak..)
3. 3 herbatniki z czekoladą
4. zupa pomidorowa z makaronem
5. gulasz z mięska i kromka chleba razowego i buraczki
Do tego godzina wysiłku fizycznego, czyli SKALPEL i 150 P (już ja wiem co to)
Bardzo chętnie ćwiczyłabym więcej. Jak przeglądam czasami pamiętniki i czytam, że laska studiuje, pracuje, do tego codziennie 2 godziny ćwiczy na siłowni i przez kolejne 2 godziny kręci hula-hop, gotując i sprzątając jednocześnie, to mnie zazdrość zjada. Ruszam się naprawdę najwięcej, ile mi czas, rodzina i praca pozwoli. Trzeba by mniej żreć...