Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6641
Komentarzy: 38
Założony: 6 stycznia 2013
Ostatni wpis: 28 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kapucha

kobieta, 40 lat, Bardo

178 cm, 75.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 marca 2014 , Komentarze (2)

Strasznie długo mnie tu nie było. Zarzuciłam dietę własnie jakoś latem ubiegłego roku, i tak sobie sukcesywnioe tuję. Może do wyjściowej wagi jeszcze nie wróciłam, ale jest blisko. Rzuciłam palenie, więc będę miała coraz lepszą kondycję. 

Dzisiaj dieta raczej z rodzaju "tylko ciastka i trochę warzyw, a w nagrodę winko wieczorem", ale za to po raz pierwszy od stu lat się poruszałam. 

Będzie tylko lepiej, bo:

1. gorzej być nie może

2. wiem, że potrafię, już mi się rok temu udało, teraz tylko więcej konsekwencji

22 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

Jak miło dodać wpis dokumentujacy moją systematyczność! dla zainteresowanych dodam, że Systematyczność to na pewno nie jest moje drugie imię! A tu proszę! 4 dzień z Chodakowską (książka) zaliczony. Jakoś nijak mi nie chce z tego wyjść 30 min ćwiczeń, raczej prawie godzina, ale cóż, pewnie coś źle policzyła ;) Miałam dzień przerwy, ale to przez 31 godzin w pracy. Raczej ciężko wtedy ćwiczyć.
Diety nie trzymam za bardzo, zrobiłam pyszną tartę z malinami, bitą śmietaną i mascarpone. I też jestem z siebie dumna, bo w przepisie była jeszcze czekolada, a ja jej nie dałam :)

18 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

Ostro się biorę za siebie, bo jednak włoskie przysmaki do diety nie zachęcają.
Pierwszy dzień z książką Chodakowskiej zaliczony (trening oczywiście, nie będę gotować dla siebie 200g sałatki cesarskiej, a rodzinie coś innego). Postaram się nie jeść słodyczy i tłustego :)

23 lipca 2013 , Skomentuj

Fajnie, po urlopowym obżarstwie i opilstwie, postanowiłam wziąć się za siebie. Poćwiczyłam dzisiaj, zamierzam już nic nie jeść. Niestety, plan fitness spełniłam gdzieś w 1/3, bo upał tak nieziemski, że chyba najlepiej ćwiczyć o 4:00 rano... No nic, nie daję się, chcę być piękna i fit!

Zafundowałam sobie wczoraj domową depilację. Upieprzyłam wszystko elegancko totalnie niezmywalnym niczym woskiem twardym. Jedyna metoda depilacji, której nie próbowałam i z którą wiązałam wielkie nadzieje. Zniszczenie 2 garów, talerzyka i kilku sztućców, 2 ręczników i sukienki nie do końca jest warte przerzedzenia włosów na nogach. Bohatery, psia krew, trzymały się twardo, mimo twardego wosku. No ale trochę się upiększyłam, nie jest najgorzej. Dla pogorszenia efektu ogólnego zafajdałam potem wszysko równie elegancko oliwką. Btw, oliwka NIE POMAGA ZMYĆ WOSKU, sprawia tylko, że się dziad rozmazuje już kompletnie wszędzie. NAJLEPSZĄ METODĄ NA ZMYCIE WOSKU jest szorowanie pazurami. Aż sobie piękny lakier hybrydowy zniszczyłam. A on jest niezniszczalny niemal. Jak widac, wosk twardy daje radę wszystkiemu, najgorzej włosom.

I TAK BĘDĘ PIĘKNA, GŁADKA I FIT!!!

28 maja 2013 , Komentarze (1)

Jadłospis:
1. Kanapka
2. pół kanapki po dziecku
3. ze 4 Delicje
4. pół tosta
5. kanapka z nutella
6. makron (PEŁNOZIARNISTY) z sosem bolońskim (mięsko z indyka)
7. cukinie
Zero ruchu. Za to na jutro mam ambitne plany, jak chodzi o wysiłek fizyczny.

27 maja 2013 , Skomentuj

Ze śniadania już się wyspowiadałam.
2. Potem ok. 10 dag pączuszków (takich malutkich, tłuściutkich, mmmm)
3. kilka migdałów w czekoladzie
4. zupa jarzynowa
5. jabłko
6. serek wiejski light
7. piwko
I, uwaga, BIEGAŁAM!!! Nienawidze biegać, nigdy tego nie robiłam, przeraża mnie. Biegłam może z 10 min., wypluwając płuca i próbując dogonić dziecko jadące na rowerze (moje dziecko, żeby nie było, że obce dzieci po parku ganiam dla sportu ). Po powrocie, korzystając z okazji, że już jestem spocona, zrobiłam Skalpel Ewy Chodakowskiej i czuję się bosko! Najtrudniej zacząć, teraz wreszcie może wrócę na właściwe tory.

27 maja 2013 , Komentarze (3)

I tak zleciał miesiąc, a ja nic nie zrobiłam. Biorę się za siebie od DZIŚ!
1. Śniadanie: pół kromki chleba białego z masłem i wędliną.
Reszta później, ale nie odpuszczę, w końcu jestem dopiero na półmetku mojego celu. Szkoda, że pogoda nie nastraja do sportów outdoorowych.

20 kwietnia 2013 , Skomentuj

Trzeba się w końcu zmierzyć. A nastepnie zmierzyć ze swoimi słabościami. Przytyłam, unikałam wagi jak ognia, centymetra tez. Ale mierzę się dzisiaj, coby mi to dało do myślenia.

Niesamowite! Mimo totalnego zaniedbania diety od ok. miesiąca, nic się praktycznie nie zmieniło. Pociesza mnie, że jednak starania nie poszły na marne i że mogę chudnąć dalej bez przeszkód. Aha, nie żrę już wieczorami, to chyba recepta na nietycie.
Obiecuję sobie, że poćwiczę wieczorem.

18 kwietnia 2013 , Skomentuj

Nadal bez ruchu dzisiaj, za to przeziebienie i generalnie mam szpital w domu, o bardzo szerokim profilu. Nawet kot sie zalapal. Objadlam sie dzisiaj konkretnie, z czekoladami (sic!) wlacznie, za to plus, ze bez piwa. Niby cieplo, fajnie, euforia byla, a tu zarazy i nieszczescia wszelakie.
Dzien urlopu mialam i nie odpoczelam ani chwili. Juz w robocie byloby pewnie lzej. Ale nic to, jestesmy dla innych (to niech sobie inni moj tluszcz wezma!), wiec nie ma co narzekac, tylko naprawiac.
Cytat dnia, autorstwa Mojego Lubego: "W szczesliwym zwiazku krzyz niesie sie sam"
A od jutra zapieprz, bez wzgledu na samopoczucie, oficjalnie to sobie obiecuje. Mimo ze robota do 18:00...

16 kwietnia 2013 , Skomentuj

Wczoraj:
1.kanapka z serem i wędliną
2. 2 batoniki muesli
3. sałatka z rukoli i łososia
4. jogurt z muesli
5. kawałek pizzy