Strasznie długo mnie tu nie było. Zarzuciłam dietę własnie jakoś latem ubiegłego roku, i tak sobie sukcesywnioe tuję. Może do wyjściowej wagi jeszcze nie wróciłam, ale jest blisko. Rzuciłam palenie, więc będę miała coraz lepszą kondycję.
Dzisiaj dieta raczej z rodzaju "tylko ciastka i trochę warzyw, a w nagrodę winko wieczorem", ale za to po raz pierwszy od stu lat się poruszałam.
Będzie tylko lepiej, bo:
1. gorzej być nie może
2. wiem, że potrafię, już mi się rok temu udało, teraz tylko więcej konsekwencji