Pierwszy Dzień Wiosny. Dobre sobie! W poniedziałek postanowiłam, że jak się ubiorę wiosennie do pracy, to wiosna nadejdzie. Zielone rajtki, baleriny, kompementy, że schudłam, kiecka... Cały dzień sypał śnieg. Z pracy wychodziłam dopiero następnego dnia rano. Całe szczęście, że życzliwa koleżanka przywiozła mi sniegowce, bo sniegu było prawie po kolana. Tyle wywoływania wiosny własnymi odmrożeniami.
Dzisiaj za to gruby, czarny golf. Jedynie pazury różowe na przekór wszystkiemu.
Deprecha zimowa na sam początek wiosny. Aż poszłam na solarium. Polecam!