Wpisałam to jako odpowiedź na komentarz do mojego wpisu- oznaki samouwielbienia Ale pomyślałam, że to zacytuję. Będę cytować samą siebie Może nie dokładnie, ale prawie. Napisałam tam o swojej motywacji. ' Spróbuj przemyśleć na spokojnie wszystko. Może spróbuj jak ja (sama widzisz ile razy mi się nie udawało) i potraktuj to jak obietnicę- jeśli się uda zachować dietę, albo nie tknąć słodyczy to i marzenie się spełni. Jeśli nie- nigdy się nie wydarzy. Ale to musi być coś naprawdę istotnego dla Ciebie. Poważnie, choć to głupio brzmi, ale tak powstrzymuje, przynajmniej mnie myśl, że przez głupi cukierek mogłabym trochę irracjonalnie coś zniszczyć, coś co nie jest związane z dieta, z sylwetką, ale ze sprawami zupełnie innej natury niż odchudzanie. Ja jestem pierwszy raz w życiu pewna na 100% że mi się uda. Już sa efekty." I faktycznie- te efekty są. Wymierne. Jestem lżejsza. Ale wydarzyło się coś ważniejszego- wchodzę do sklepu, robie zakupy i nie czuje potrzeby, żeby dokupić cos słodkiego. Trzymam się wytycznych diety, jem regularnie i nie czuję, że musze coś dorzucić, bo może mam ochotę nawet na coś dietetycznego. Nie i koniec...bo się nie spełni...Dla mnie to stanowi ogromną motywację. Po pierwsze dlatego, że naprawdę bardzo chcę, żeby się spełniło, a po drugie...za chwile taka postawa stanie się moim nawykiem, widzę w końcu efekty i na wadze i na ciuchach, dlatego choć pokrętna, to moja motywacja jednak działa. I jest inaczej niż do tej pory, bo do tej pory chudłam zwykle po jakichś poważnych sytuacjach związanych ze szpitalem, zdrowiem. A teraz jest inaczej. I jeśli wtedy, nawet schudłam, to zawsze tyłam, bo przychodził dzień, kiedy czułam się lepiej, kiedy nie bolało i znów zaczynałam jeść.. Teraz już tak nie będzie. Moja motywacja nie jest związana z wyglądem, z wagą, czy sylwetką. Moje marzenie jest naprawdę zupełnie innej natury. I chyba to ta mnie powstrzymuje przed złamaniem danej sobie obietnicy. A poza tym, nie jedząc śmieci czuję się lepiej, mam więcej energii, nie jestem ospała, mimo że mam ogromną ilośc obowiązków, po pracy gnam na trening i naprawdę mam w sobie mnóstwo fajnej siły..o ile siła może być fajna :D Trzymajcie za mnie kciuki
Berchen
11 listopada 2017, 21:30tez jestem ciekawa jak sie czujesz , jak sobie radzisz, ta motywcja ze spelnieniem to niezly pomysl, motywujesz mnie niesamowicie,pozdrawiam.
reghina
8 listopada 2017, 13:10Jak tam Twoja motywacja? :)
roogirl
6 października 2017, 23:58Świetnie opisałaś to uczucie - ospałość jak się żre mnóstwo słodyczy. Nie cierpię tego, a z drugiej strony nie można przestać. Ostatnio jadłam słodycze w niedzielę i na razie mi starczy. Jutro jadę odwiedzić rodziców i jak mama zaczęła opowiadać jakie to upiekła ciastka i ciasta to aż mnie zemdliło. Zrobiła moje ulubione, więc pewnie się nie powstrzymam... chociaż kto wie może przed zjedzeniem tu wrócę i przeczytam jeszcze raz o tym zmuleniu i sobie przypomnę jak to jest i zjem chociaż mniej?
karaluszyca
8 października 2017, 15:47Ja póki co mam detoks od wszystkiego. Wystarczyło bólu i mdłości dwudniowych na szpitalnych łożach, a potem zabieg i już tak świetnie sobie radzę z dietą, że mi żadna motywacja nie potrzebna :D :D Strach to najlepszy dietetyk :D Spełnisz Ty to moje życzenie, czy nie spełnisz? :D Choremu się nie odmawia :D
Pauuulalalaa
11 września 2017, 19:01Super! ;) Oby tak dalej :)
monia_79
9 września 2017, 11:35O tak, motywacja to potężna broń :) Trzymam kciuki :))))
karaluszyca
10 września 2017, 18:42Dziękuję :)
lapaz80
9 września 2017, 08:48Trzymam kciuki i oby tak dalej
karaluszyca
10 września 2017, 18:42Dziękuję :)
agulek1978
9 września 2017, 07:36Trzymam.:)
karaluszyca
10 września 2017, 18:43:* :*