Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
powroty są trudne


Nie pamiętam kiedy ostatni raz tutaj pisałam. Raz kiedyś wchodziłam ale tylko na chwilę. Ostatnio kompletnie nie mam czasu. U mnie sporo przez te miesiące się zmieniło. Niestety waga non stop w miejscu. W sumie powinnam się cieszyć, że nie idzie do góry.

Na dobre tory wróciłam w tym roku. Ale nie miałam weny tutaj pisać. W styczniu ćwiczyłam 13 godzin i 6 minut!!!  

Byłam w szoku na koniec miesiąca :) W lutym mam ochotę na 14 godzin ale do tej pory jest trochę ponad 3. Chociaż właśnie mi się miesiączka kończy więc mam ochotę na więcej. Dzisiaj był mój ukochany kettlebells. A dokładniej te ćwiczenia

Przerobiłam 2x plus dodatkowe rozciąganie. Wyszło jakieś 50 minut. 

Mam nadzieję, że będę tutaj częściej zaglądać. Lecz nie za często. Nie oszukujmy się, ale vitalia to pożeracz czasu...

  • pirzonek

    pirzonek

    7 lutego 2017, 21:56

    pożeracz :) ja od dziś wracam na tory a od soboty zaczynam dietę smacznie dopasowaną powodzenia :)

  • giwin

    giwin

    7 lutego 2017, 17:54

    życzę wytrwałości! :)