Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co mnie skłoniło do odchudzania? Chęć posiadania pięknego ciała

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1943
Komentarzy: 22
Założony: 7 października 2016
Ostatni wpis: 8 czerwca 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
giwin

kobieta, 28 lat, Olsztyn

173 cm, 96.20 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 55!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 czerwca 2020 , Komentarze (14)

Kilka dni temu stanęłam na wagę i załamałam się. Liczba na wyświetlaczu wynosiła 98.1kg. Tragedia. 

Zadałam sobie pytanie - ale jak to? Przecież ćwiczę i to dość często. 10km na bieżni kilka razy w tygodniu to nie jest mało, poza tym jestem dość aktywna - codziennie  spaceruję z psem. Ale to nic, skoro dieta nadal była słaba. Jadłam, co chciałam - to, na co miałam ochotę. Niestety najczęściej były to produkty przetworzone. Nie odmawiam sobie ciastek, słodyczy, lodów, niezdrowego jedzenia. Piłam dużo wody. I uważałam, że skoro ćwiczę, to mogę pozwolić sobie na trochę więcej niż zwykle.  To niestety nie prowadzi do niczego dobrego. Jest lato, a ja nawet nie potrafię zmieścić się w spodenki które nosiłam 2 lata temu. Mój rozmiar... Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem, jaki mam rozmiar, ale wiem, jaki miałam wcześniej - kilka numerków mniejszy :/ To zabawne, bo nawet wtedy wydawało mi się że byłam  bardzo  gruba. Ale dziewczynom chyba zawsze wydaje się, że są większe że są w rzeczywistości.

Postanowiłam wykluczyć całkowicie z diety produkty wysoko przetworzone - soję (tofu, mleko sojowe), biały ryż, produkty pszeniczne - biały chleb, makaron itd. 

Nigdy nie byłam na odgórnie ustalonej diecie, chociaż próbowałam. Ale to nie dla mnie. Nie potrafię podejść do tego tak rygorystycznie. Sama dyktowałam sobie warunki. Wiem, co na mnie działa, a co nie. Wiem, co mi smakuje. Wystarczy przy tym wszystkim nie zwariować, pozostać racjonalnym i w miarę możliwości liczyć kalorie. 

Do tego wszystkiego postanowiłam podjąć się innych ćwiczeń niż chodzenie na bieżni. 

Na początek wyzwanie siedmiodniowe Moniki Kołakowskiej. Jeszcze nie mam na tyle dobrej kondycji, żeby skakać jak “ fryga”, ale kondycja to coś, na co trzeba zapracować. Dałam radę, nie było perfekcyjnie, ale upociłam się i umęczyłam. Będzie dobrze. :D

Tu link do playlisty, gdyby ktoś był zainteresowany. Można ją sobie dodać do swojego profilu na YouTube. :D

https://www.youtube.com/watch?v=ihTeY3MIfD8&list=PLJ7xC8rAHLWzGL9HxSBvjohaexhsU3JaL

Dzięki za dodanie mi motywacji pod poprzednim wpisem! Ja za was też trzymam kciuki! :D

5 czerwca 2020 , Komentarze (4)

Moja historia z odchudzaniem jest kręta i wyboista. 

Nie chcę tłumaczyć siebie, bo nie ma sensu. 

Jestem załamana. 

Dziś rano moja waga wskazała 98.1kg. 

Tragedia.

Co schudnę, to przytyję.

Przytyłam prawie 30kg..

28 maja 2017 , Komentarze (1)

Dziewczynyyyy, dajcie mi siłę :< 

Brakuje mi chyba wiaryw w siebie. Niby to dopiero początek, a ja już przeżywam kryzys. Minął dopiero pierwszy tydzień poważnego odchudzania, a ja już zaczynam wątpić w siebie. Denerwuje mnie to, bo na początku sama sobie daje kopa motywacyjnego, a potem ta motywacja spada w dół. Niby nie wyglądam aż tak tragicznie, ale nadal mam odstający brzuch, grube uda, i ramiona. Ramiona to mój największy kompleks, do tego stopnia, że latem wstydzę się je odkrywać, i chodzę prawie zawsze z zasłoniętymi..

Czy wy też miewacie takie momenty zwątpienia?

Jestem praktycznie przy końcu, chcę zobaczyć na wadze po raz pierwszy wagę sięgającą poniżej 65kg.. 

5 lutego 2017 , Komentarze (3)

Więęęc..

w poprzednim wpisie widać coś na wzór silnej woli, determinacji, chęci osiągania nowej siebie. Szczerze mówiąc zawsze byłam 'przy sobie', i nigdy nie wierzyłam, że uda mi się schudnąć. Zawsze będąc na diecie, i tak wiedziałam, że to mi nic nie da, bo byłam przyzwyczajona do swojej 'skorupy', swojej bardzo grubej 'skorupy'.. To byłam ja, z tym mnie ludzie kojarzyli, i ja umiałam żyć tylko w tej powłoce. wmawiałam sobie, że tak już jest i tak ma być, mimo tego, że nie czułam się z tym dobrze. Przeszkadzało mi moje ciało, i zawsze marzyłam o płaskim brzuchu, maleńkich kobiecych ramionach, długich, szczupłych nogach.. 

I tak naprawdę jeszcze nie udało mi się tego osiągnąć, co prawda - do tej pory schudłam 28 kg. Całe 28kg niespożytkowanej energii!

Bardzo motywują mnie moje postępy. Zaczęłam interesować się zdrowym odżywianiem, jaką kaloryczność mają poszczególne produkty. Jak maniak czytam etykiety, i składy produktów. Zaczęłam gotować dla siebie, zrezygnowałam z tłustych, polskich maminych obiadków - sosy, schabowe, mielone - wiecie, rosołek na pierwsze, na drugie schabowy, ziemniaczki, i jakaś suróweczka, chociaż większa część obiadu to było właśnie mięso, i ziemniaki. Surówka to był tylko dodatek, bo jak to obiad bez surówki?

Od ostatniego wpisu udało mi sie zrzucić 8kg samego tłuszczu. 

Myślę, że to dość.. racjonalnie. W ciągu trzech miesięcy? Całkiem fajnie. 

Najważniejszy i najtrudniejszy był początek. 

Moją największą motywacją była Jennifer Aniston. A dokładniej odgrywana przez nią postać Rachel Green. 

Śliczna, prawda? 

7 października 2016 , Skomentuj

Zaczynam swoją historię z vitalią. Nie ukrywam, że szukam tu czegoś w rodzaju wsparcia, czy osoby, która chciałaby przejść tą 'odchudzającą drogę ze mną'.

Nie wiem, czy będę w stanie pisać swoje notatki tutaj codziennie.

Mój pamiętnik będzie dotyczył odchudzania.

Na dzień dzisiejszy ważę 76 kg. Do końca roku chcę zrzucić 11 kg, uda się? Oczywiście! :)