Jeden. Miałam jeden pierdolony dzień, żeby w końcu odpocząć i żeby było miło. Nie da się. Coraz bardziej mnie wkurza (żeby nie używać ostrych wulgaryzmów) to, że on nie jest w stanie tego zobaczyć i jakoś spróbować docenić. No tak, bo skoro jest się osobą która nie musi nic i nie ma żadnych obowiązków oprócz zdania jakichś bzdurnych egzaminów raz na jakiś czas, do których najwyraźniej nie trzeba się uczyć dłużej niż jeden wieczór - to trudno jest zobaczyć że czas jest cenny. Że normalni ludzie bywają zmęczeni i że to, że ktoś chce się podzielić swoim czasem mimo ogarniania miliona rzeczy naraz - ma wartość. Być może jestem po prostu zła i wszystko teraz wyolbrzymiam, ale po takim czasie, kiedy związek wygląda bardziej na fuck friends niż na cokolwiek innego- bo skoro z tego jednego mojego wolnego pierdolonego dnia - wychodzi na to że oprócz południowego "przytulania", ja jadę po zakupy, po to żeby wrócić i zobaczyć że nie zrobił tego co miał... bo w tym czasie się wziął za granie i cóż.. jak wróciłam dalej zeszło mu na to kolejne 2h, potem oglądamy parszywy film bo chciał, mimo że ja nie cierpię horrorów, a kwintesencją jest to że się pyta "no to co, bo ja chcę iść na piwo z A, możesz zostać ale nie wiem ile będę może godzinę, a może 4. nie wiem" - przestaje mieć na to ochotę. Żeby było zabawniej , na początku prawie mieszkaliśmy razem i jeżeli chciałam mieć dla siebie popołudnie, to nie mógł wytrzymać i przyjeżdżał po dwóch godzinach kiedy ja grzęzłam w górze prania. Na ten moment mam dość i coraz bliżej mi do stanu kiedy będzie mi wszystko jedno, a z tego nie ma już odwrotu.
Ferox96
31 stycznia 2016, 21:55Cham niesamowity,współczuję dziewczyno.
roogirl
31 stycznia 2016, 21:35Polecam przeczytać "nie zależy mu na tobie" - pomoże ci. Pozdrawiam.
Niesia92
31 stycznia 2016, 21:13a no tak to czasem bywa, ale chyba musisz postawić sprawę jasno, bo daleko na tym wózku nie zajedziecie niestety