Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kiedyś to był mój drugi dom i było mi z tym dobrze
- wracam do Vitalii :)


Nie przypuszczałam, że jeszcze tu wrócę:) 

Od mojego ostatniego wpisu wiele się zmieniło. Przede wszystkim zostałam żoną ( to już 4 lata!), mamą ( córka prawie 1.5 roku(dziewczyna)). Odkąd jest z nami Paulinka czuję się dojrzałą kobietą -  odpowiedzialną za drugiego człowieka.  Kiedyś na Vitalii miałam wiele znajomych. Sporo dziewczyn mnie znało. Vitalia była dla mnie miejscem spotkań - miejscem gdzie mogłam przelać swoje myśli, wyżalić się oraz przeczytać, że mam się wziąć w garść;( Nie ukrywam, że zastanawiałam się czy nie kontynuować wpisów z poprzedniego konta ...ale zbyt wiele czasu minęło od ostatniego wpisu. Jestem innym człowiekiem, bardziej świadomym, inne priorytety mną kierują.  Nowe konto to nie kwestia tego, że znowu chcę schudnąć. Od grudnia 2016 do grudnia 2017 ubyło mnie UWAGA!!! 35 kg  :D  w ciąży tyle przytyłam - szokujące:( Ale wbrew temu co wszyscy mówili udało się. Prawdę mówiąc wierzyły we mnie tylko dwie osoby - mój mąż oraz ja :) Z dążeniem do idealnej sylwetki walczyłam odkąd pamiętam...osiągałam wyznaczony cel a mimo to ciągle mi było mało...ciągle dostrzegałam jakieś mankamenty. Przyszedł czas, że postanowiłam zakończyć przygodę z Vitalią. Potem był ślub, jedna ciąża zakończona niepowodzeniem, po roku zaszłam w ciąże po raz drugi. W 9 miesiącu było mnie 35 kg więc - o zgrozo! Pomimo tego, że wyglądałam jak smok to wiedziałam, że to kwestia czasu i wrócę do swojej wagi. Dzień po porodzie był pierwszym dnie mojej walki. Nie stosowałam diety matki karmiącej bo po prostu nie wierzę w takie cuda, a więc utrata kg nie była efektem tego, że piłam tylko wodę, jadłam chleb ( bez masła!!!!) i gotowanego kurczaka. Przygoda z karmieniem zakończyła się po 2 miesiącach więc wcale nie miałam ułatwienia poprzez KP. W czerwcu 2017 ważyłam już 20 kg mniej - nie wiem jakim cudem....Potem przez 1.5 miesiąca waga stała w miejscu doprowadzając mnie do załamania. Po tym czasie znowu ruszyła i takim sposobem w grudniu 2017 roku osiągnęłam swój cel:) Niestety od tego czasu ciągle jest coś nie tak... Waga stale waha się ale to nie jest największy problem. Od początku roku mam poczucie, że moim życiem kieruje przypadek. Głownie mam tu na myśli sposób odżywiania, nieregularną aktywność oraz kompletną dezorganizacje w kwestii codziennym obowiązków. Moja frustracja z każdym  dniem się pogłębia i przyznam, że już nie bardzo wiem jak sobie z tym poradzić. Budzę się rano ze świadomością, że znowu mam za sobą dzień, który powinien wyglądać zupełnie inaczej. Może przestało mi zależeć? A może zależy zbyt mało? Może zachłysnęłam się swoim sukcesem?:(  Kilka lat temu Vitalia mi zawsze pomagała i nie chodziło mi wcale o motywację by schudnąć. Jakoś było mi lżej - poczytałam, co u dziewczyn, doradziłam, pocieszyłam, sama dostałam ochrzan, że mam się wziąć w garść i jakoś na duchu było lepiej.... Liczę, że i tym razem droga Vitalio mi pomożesz;) Jedno się nie zmieniło - MIŁOŚĆ DO BIEGANIA ORAZ UZALEŻNIENIE OD SŁODYCZY<3


  • FightingForYourself

    FightingForYourself

    7 marca 2018, 21:50

    Mam podobnie, codziennie mysle ze zmarnowalam poprzedni dzien, ze duzo moglam zrobic inaczej. I dup. Czasami sie zastanawiam czy po prostu nie jestem za miekka i ustepliwa sama sobie. :) ale trzeba powalczyc o lepsze ja, uczymy sie na wlasnhch błędach i niepowodzeniach :)

  • patkak

    patkak

    7 marca 2018, 20:00

    Witam z powrotem. Też wróciłam na łono vitali, ale po 2 latach. Jednak fajnie tutaj jest :D Powodzenia