Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zna ktoś jakieś dobre sposoby na zakwasy? ;)


Po wczorajszych nartach mam takie zakwasy, że jestem w szoku. Przecież teraz ćwiczę codziennie i jestem w formie. A w zeszłym roku w ogóle się nie ruszałam, jechałam na narty parę razy w sezonie i w ogóle nie cierpiałam. Dzisiaj za to prawie ruszać się nie mogę. Więc może ktoś zna jakieś sprawdzone sposoby, żeby się zakwasów pozbyć? :)

Menu: 
Śniadanie: 2 kanapki z szynką drobiową i papryką, 1 czekoladka Lindor ( moja ulubiona <3, w ramach samotnych walentynek :D)
II śniadanie: serek wiejski z pałeczkami błonnikowymi i łyżką miodu
III śniadanie: jogurt pitny
Obiad: kalafior, 1 jajko sadzone, 1 ziemniak, grejpfrut, bakalie

Wróciłam z pracy o 18, dlatego obiad jest już ostatnim posiłkiem. Zawsze przychodzę taka głodna do domu i rzucam się na jedzenie dosłownie. Dlatego dzisiaj zdrowo, ale bakalii trochę za dużo wpadło. Ale jutro ostatni raz do pracy, a za tydzień koniec ferii i powrót do Krakowa, a co z tym się wiążę powrót do całkowitej regularności i dietetyczności w posiłkach :)

Aktywności dziś brak. Pokręciłam przed chwilą hula hopem, ale tylko 10 minut, bo jestem od razu po obiedzie i dostałam takiej kolki, że dałam spokój. Niedziele zawsze są u mnie dniem wolnym, a w tym tygodniu niech będzie nim środa :D w niedzielę nadrobię :)

A dziś rano na wadze 69,5 kg :) Jutro pewnie będzie więcej, ale już trudno.

Pozdrawiam!