Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 384:) Już po sanatorium!!!!


Witajcie kochane wróciłam tydzień temu z sanatorium, a dopiero teraz znalazłam czas żeby wejść na komputer normalnie urwanie głowy. Gdyby nie to że jest 5 rano i wstałam wcześnie to nici by były z dzisiejszego wpisu tak mam od powrotu zabiegane dni, ale koniec powiedziałam muszę znaleźć czas i koniec więc jestem.
 Sanatorium mmm... Oj kochane powiem wam że nie wierzyłam nikomu przed wyjazdem że tak może tam się dziać, ale byłam, zobaczyłam i potwierdzam na własne oczy widziałam i mam nadzieje że już nie będę miała przyjemności tam jechać.
Pierwszy tydzień nawet fajnie tak mi się wydawało wszyscy się poznawaliśmy można tak powiedzieć, myślałam sobie przecież nie powinno być problemu z ludźmi po 50tce a tacy większości byli. Było kilka osób a raczej ze mną 3 osoby w moim wieku a dosłownie 4 osoby po 30tce i tymi osobami się trzymałam tak zwana paczka sanatoryjna. Poznałam też w pierwszym tygodniu moją mamę, ojca, brata, mamę chrzęstną i najlepsze mojego przyszywanego sanatoryjnego narzeczonego hahaha żeby nie było nic między nami nie było porostu został mi on przypisany przez kuracjuszy. Każdy chciał mnie przygarnąć do swojej rodziny to było śmieszne a zarazem miłe ale najlepsze było to jak dostałam kartę zabiegową, poszłam na zabiegi i te wszystkie babeczki między sobą szszsz niby nic nie słychać aż taki pan dobrze po 50tce z tekstem mówi dziecko z którego przedszkola się urwałaś gdzie twoja mama .
Ja od zawsze wiedziałam że nie wyglądam na swoje lata zawsze ekspedientki w sklepie pytały o dowód jak kupowałam alkohol no ale bez przesady haha, oczywiście jest to bardzo miłe jeżeli ktoś cię odmłodzi o 10 lat.
Po drugim tygodniu było wiadomo kto kim tak na prawdę jest i co ma za uszami ponieważ co dziennie były dansingi ( imprezy) a alkohol lał się kuracjuszom uszami nie którym zaczęły puszczać hamulce i było widać drugą twarz. Byłam kilka razy w barze AMOREK i nie mogłam słownym oczom uwierzyć osoby które z ledwością chodzą na zabiegi zapominały o kulach i zamiatały na parkiecie prawie włosami ( po operacji kręgosłupa) a kolanowce nagle miały takie rotacje w tych kolanach że szok ja sama tak nie potrafię, pomyślałam BOŻE CUDOWNE OZDROWIENIE !!!!  
Ale jak zobaczyłam jak dwie 50ny zaczynają się kocic o faceta i szarpać normalnie nie wiedziałam co mam myśleć, ponieważ zawsze uważałam takie osoby za spokojne a prędzej w moim wieku tak się zachowują. Okazuje się że ludziom zaczyna odbijać właśnie po 50tce oczywiście nie wszystkim, ale nie którzy dosłownie jak " pies spuszczony z łańcucha" nie dosyć że dostałam pokój na 3 piętrze z psychosomatyką z ludźmi którzy mają depresje to w nocy się zaczynało szaleństwo bieganie po pokojach, między piętrami a przecież wszyscy w dzień tacy obłożnie chorzy. Naj bardziej rozwalało mnie polowanie na zonę-męża sanatoryjnego i dosłownie jak w małżeństwie spali ze sobą cały pobyt a do domu wrócili jak by nigdy nic się nie stało. Po trzecim tygodniu modliłam się żeby jechać do domu ponieważ ludzie patrzeli na siebie jak na wrogów, utworzyły się grupki i atmosfera była nie do zniesienia, plotki, skakanie sobie do gardeł. Dobrze że turnus nie trwa 4 tygodni do by się tam chyba pozabijali.
Jeżeli chodzi o zabiegi to nie mogę powiedzieć ponieważ dostałam po 9-7 zabiegów dziennie i to takich konkretnych, zabiegi miałam w dwóch budynkach oddalonych od siebie o 300m a zabiegi były tak ustawione ze biegaliśmy raz tu raz tu że pod wieczór byłam wypompowana jak dętka i marzyłam tylko o kąpieli i łóżeczku, a tu niestety dopiero życie się zaczynało dla nie których. Ale co jak co ciesze się że pojechałam chociaż będę miała co wspominać a przede wszystkim moje kolano jest w bardzo dobrym już stanie nawet zaczekam kucać takę mam ugięcie tylko nie wstanę o słanych siłach bo mięsień czterogłowy jest zbyt słaby ale jeszcze trochę kochane.

Wróciłam na drugi dzień po powrocie z sanatorium do pracy i mój szef tak profesjonalnie zajął się dietetyką, zatrudnił się w firnie LR która sprzedaje specyfiki do odchudzania. Zrobił mi badanie na takiej specjalnej wadze z której widać czy masz odtłuszczone i gdzie narządy itd z moczu sprawdził jakie mam PH i z tego czy mam zakwaszony organizm. Dowiedziałam się że to może być przyczyna że waga już nie chce zejść w dół, a mam zakwaszony organizm dosyć mocno. Szef chce mi sprzedać ten zestaw do odkwaszenia podobno w czasie odkwaszenia też można pozbyć się kg, sama nie wiem czy w to wejść ponieważ też nie chce już nie wiadomo ile zgubić bo będę już brzydko wyglądać. Ale znając mojego szefa nie popuści mi i pewnie dopnie swego.

http://pl.lr-shop-direct.com/

Ale dzisiaj się rozpisałam, spadam czytać wasze pamiętniki Buziaczki papa
  • gruszkin

    gruszkin

    2 grudnia 2013, 09:04

    Wreszcie znalazłaś dla nas chwilę. Witaj z powrotem. Bar Amorek wymiata :P Na drugi raz stopery w uszy wieczorem ;) Mi się wydaje, że ludzie cały czas szaleją i nigdy nie dorośleją, a w sanatorium czują się wolni, bez konsekwencji, bo wśród obcych. Szef powinien ci dać zestaw experymentalnie w prezencie, żeby wiedzieć jak działa :P Nie daj się, nie kupuj badziewia jeśli nie będziesz w stu procentach przekonana, a szef nie powinien wykorzystywać zależności służbowej żeby wciskać ci shit. Zwłaszcza, że ceny są kosmiczne. Ale swoją drogą o colostrum czytałam sporo dobrego, ale jakoś mnie nie przekonuje, koleżanka jakiś czas brała i nie zauważyła szczególnej zmiany, ale ona dawno żyje zdrowo

  • Niecierpliwa1980

    Niecierpliwa1980

    2 grudnia 2013, 07:49

    Ach te sanatoryjne opowieści :-) - brazylijskie telenowele przy tym,to pikuś. W moim mieście mamy masę kuracjuszy i widzi się,co jod robi z krewkimi staruszkami :-)