W mnie w sumie bez zmian. Dni przemijają nie wiadomo kiedy, raz jest lepiej, raz jest gorzej.
Waga po weekendzie wzrosła a teraz w tygodniu znowu spada i gonię pasek - dzisiaj nawet udało się o ciut przeskoczyć jest 85,4 kg :)
Co do diety nadal staram się jeść w miarę regularnie i pilnować żeby było zdrowo. Choć muszę przyznać że zaczynam codziennie ulegać na małe co nie co. Staram się jedynie żeby to było w ciągu dnia, np. w ramach drugiego śniadania ale żeby przed spacerem i czasami udaje się, że są to suszone owoce. Staram się też unikać nabiału krowiego bo chyba małego uczula więc od dwóch dni nie smaruję chleba masłem - dla mnie wyczyn. Jeszcze w 100% się nie udało, zostało trochę w lodówce i do gotowania ciężko zastąpić czasami ale planuję kupić jak się uda dzisiaj masło klarowane żeby móc jajecznicę zrobić czy do polędwiczek, i margarynę bo mąż domaga się ciasta dyniowego znowu (zrobiłam mu tydzień temu i bardzo mu posmakowało a tam kostka masła a sama się nie oprę tak całkiem, zwłaszcza że mamy dużą dynię z własnej uprawy więc zupa też będzie dla mnie) i zamówiłam mleka roślinne (szukałam i zamówiłam takie z krótkim składem i tylko solą jako konserwant) i spróbuję jak dojdą wykluczyć całkiem nabiał krowi na jakiś czas i potem wracać powoli i zobaczę czy to to małego uczula.
Co do ćwiczeń to udaje się prawie codziennie 15-20 minut z boskim planem dla mam i czuję, że kondycja i siła nie ta ale jest postęp. Na początku byłam cała mokra po takich 10 minutach, ledwo żyłam i miałam nawet lekkie zakwasy a teraz jest lepiej. Nadal jestem mokra ale już chyba nie aż tak i zakwasów nie mam i ogólnie czuję że ciało się budzi. No i spacery - uzależniłam się. Ostatnio jak już mały się obudził i był gotowy na spacer widziałam, że pogoda jest średnia ale musiałam wyjść. Mały ubrany, wózek odporny na deszcz, ja kurtkę ubrałam i heja! Fakt w trakcie trochę mocniej się rozpadało i zmokłam strasznie ale to chyba uzależnienie. Jedynie nie udało się wtedy zrobić 10 000 kroków tylko prawie 9 :( coś mi się chyba pod deklem przestawiło bo to nałóg już :D ale jedynie co się pocieszam to że w miarę zdrowy nałóg.
A mały rośnie. Miewa już fajne dni czasami, że się uśmiecha do mnie z rana i ćwiczy samogłoski a czasami ma pochmurny dzień bez uśmieszków i dni marudy (wtedy ja też chodzę marna bo mi aż przykro że on taki pochmurny i smutny). Dzisiaj na szczęście rano było trochę uśmieszków to aż serce się cieszy i więcej energii mam. Śpimy nadal z 3 pobudkami i w sumie nie za dużo tych godzin mojego snu się zbiera ale chyba się już przyzwyczaiłam.
Ktoś się obudził :)
diuna84
29 października 2020, 14:56https://vitalia.pl/mid/139/fid/1793/wyzwania/odchudzanie/challengeId/10441#comments zapraszam :) Listopad bez słodyczy ;)
Lilith900
26 października 2020, 13:17Moja C.ma już 5 miesięcy.I uwierz mi,z dnia na dzień będzie lepiej.Oczywiscie,że ma też i troszkę cięższe dni,ale to normalne... I z każdym dniem będzie Twój Synek coraz więcej "mówic" i coraz więcej ruszać,rozpoznawać Ciebie.Bedzie lepiej,tylko trzeba początki jakoś przetrwać.💪
kasia.89
26 października 2020, 17:11Dziękuję za otuchę :) przyznaję chyba jest już trochę lepiej albo i ja się przyzwyczajam :)
KatarzynaXXL
15 października 2020, 17:31No teraz będzie rozglądał się na boki co się wokół niego dzieje :)
kasia.89
15 października 2020, 17:53No już czasami chyba się rozgląda :) na razie rzeczy z bliska go fascynują, pożyczyliśmy od szwagrów matę edukacyjną i pierwszego dnia zapatrzył się na wiszącą rybkę na dobre pół godziny - nie sądziłam że taka rybka może być taka fascynująca :D
Agnusia93
15 października 2020, 11:18Polecam przepisy z bloga - https://dietabezmleka.wordpress.com/. U mnie na razie sie sprawdają:)
kasia.89
15 października 2020, 17:18Dziękuję za wskazówkę zajrzę w wolnej chwili