Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
młodszy wygląd i mniejszy rozmiar:-)


Cześć Wszystkim!

Znów piszę z małym spóźnieniem, raz pisałam w piątki, później w soboty, a teraz ta niedziela.:-) No, ale różnie z tym bywa. Po prostu w szale świątecznych przygotowań ledwo ma się czas na cokolwiek innego.:-)

Nie podaję dziś mojej obecnej wagi z prostego powodu - miałam @. Stwierdziłam, że nie ma sensu się wtedy ważyć, jeszcze bym się załamała pozornym wzrostem wagi. A naprawdę w tym czasie moja waga potrafi wzrosnąć nawet o 3 kg! Na szczęście brzuch nie bolał (no może trochę pierwszego dnia) i dałam radę ćwiczyć. No może podczas pierwszego dnia wybrałam trochę lżejsze ćwiczenia, w kolejnych dniach już normalnie. W tym tygodniu ćwiczyłam od poniedziałku do piątku, codziennie przez 1h 15min, tylko nieco intensywniej niż poprzednio - dodałam po kilka powtórzeń do każdego ćwiczenia. W sobotę i dziś zrobiłam sobie przerwę, od jutra znów zaczynam.

Zapomniałam ostatnio napisać o pilatesie, na którym miałam okazję być. Ćwiczenia całkiem w porządku, choć na początku było trochę dziwnie dla mnie. To całe kontrolowanie oddechu, bardzo wolne i dokładne wykonywanie ćwiczeń. Instruktorka może z 2 razy do mnie podeszła, poprawiała moją pozycję przy ćwiczeniach. Jednak chyba wolę nieco "szybsze" ćwiczenia, bądź też aerobik.:-)

Jeśli chodzi o dietę, to wszystko ok. A dokładniej nie ruszyłam żadnych słodyczy od początku adwentu, nawet za nimi specjalnie nie tęsknie.(no może trochę za czekoladą.. I to dobrze, bo dom jest już zaopatrzony w taką ilość słodyczy na święta, że pewnie jakby nie moja dieta i postanowienie, to prawdopodobnie trochę bym sobie odpuściła. No, ale dzielnie się trzymam.

Dziś jeszcze byłam na małych zakupach. Po raz któryś usłyszałam, że nie wyglądam na swój wiek. Nic dziwnego, zdążyłam się do tego przyzwyczaić, że ludzie oceniają mnie na mniej lat, niż mam. Ale dziś to był prawdziwy szok - dowiedziałam się, że wyglądam na jakieś 16 -17 lat, a mam już przecież "aż" 24. Nie wiem, czy powinnam się tym cieszyć, czy martwić.

No i jeszcze jedna sprawa, aby zbytnio nie zanudzać.Kupowałam dziś takie cieplejsze legginsy pod spodnie, bo straszny zmarzluch ze mnie.:-) Trochę zastanawiałam się nad rozmiarem, no i sprzedawczyni tak się spojrzała na mnie "badawczym"wzrokiem i stwierdziła, że rozmiar S, góra M będzie na mnie dobry i nie ma sensu brać większego rozmiaru, bo będzie na mnie za duży. Wzięłam tę M, przymierzyłam i rzeczywiście  - leżały naprawdę dobrze. A jeszcze z rok temu nosiłam rozmiar L, niekiedy nawet XL. Jak widać trochę wyrzeczeń opłaciło się, by uzyskać taki efekt. :-)

Pozdrawiam Was serdecznie
  • walsieziomek

    walsieziomek

    15 grudnia 2013, 17:49

    super , buziaki :) zajrzyj do mnie ;*