Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Parę słów do pamiętnika


   Dawno nic nie napisałam. Nie mam dużo czasu dla siebie w ciągu dnia, ale to chyba normalne kiedy ma się małe dziecko. Najważniejsze, że kiedy jestem zajęta opieką nad córką to nie myślę o jedzeniu i skutecznie już kilka tygodni bronię się przed słodyczami, białym pieczywem, makaronem i wszystkim co niedozwolone. Udaje mi się trochę poćwiczyć i jak tylko pogoda na to pozwala to chodzę na długie spacery do parku. 

     Jutro zamierzam się zważyć i mam nadzieję, że opuszczę na zawszę liczbę 9. Jeśli chodzi o motywację to jest raz lepiej raz gorzej. 17 maja chrzcimy naszą córkę i zamówiłam zdjęcia pozowane u fotografa, dlatego chciałabym do tego czasu schudnąć jak najwięcej. 

     Mąż mnie wspiera w odchudzaniu i nie przynosi do domu słodyczy. Swoją drogą jemu podczas mojej ciąży też trochę przytyło (razem wcinaliśmy słodycze), ale najpierw doprowadzę siebie do porządku, a poźniej wezmę się za niego. Boję się świąt, bo jedziemy w niedzielę do moich rodziców, a w poniedziałek do teściów i będzie non stop gadanie: "zjedz coś, no przecież musisz jeść, żeby mieć mleko dla dziecka". Swoją drogą jak już jestem przy temacie mojego pokarmu, to całą ciążę wszystkie ciotki, babcie mi mówiły, żebym jadła co chcę i nie przejmowała się dodatkowymi kilogramami, bo przecież dziecko z mlekiem wszystko ze mnie "wyciągnie". A tu po prodzie NIESPODZANKA, żeby schudnąć trzeba dużo się namęczyć, bo nic samo nie znika mimo, że moje dziecko bardzo dużo zjada mojego pokarmu.

     No cóż, człowiek uczy się na błędach, następnym razem będę mądrzejsza. Nie ma co dalej sobie wypominać tego objadania się tylko trzeba wziąć się do pracy.

     Bardzo bym chciała do świąt ważyć 88kg i potem jakoś przetrwać Wielkanoc i dalej małymi kroczkami isć w stronę liczby 7.

     Dzisiaj brzydka pogoda i ogólnie nic się nie chce. Do tego jestem trochę przeziębiona i ciężko jest się zmotywować do ćwiczeń, ale trzeba się zmusić.

    Postaram się napisać jutro ile mi pokazała waga, mam nadzieję, że będzie chociaż 89,9, bo to mnie bardziej zmotywuje niż 90,0kg. Ech...tak dawno nie widziałam "ósemki" na wadze. No, ale cóż zobaczymy jurto...

    Pozdrawiam wszystkich

   

  • dzichajdzi

    dzichajdzi

    10 kwietnia 2014, 16:26

    Powodzenia! Na pewno się wszystko uda!