Witam
Nie pisałam prawie miesiąc, bo nie było o czym. Jak nie trudno się domyśleć żarłam...żarłam na potęgę. Nawet nie wchodzę na wagę bo chyba bym się załamała, że tak łatwo wszystko popsułam. Wczoraj się opamiętałam i znowu podejmuję walkę o siebie, o swoje zdrowie i szczęście. Ja nie wiem jak można tak nie panować nad własnym łakomstwem, żeby po prawie dwudziestu tygodniach odchudzania żreć wszystko i w ilościach ogromnych.
Wczoraj był smutny dzień, przyszły wyrzuty sumienia, refleksja nad tym jak można tak żyć od diety do diety, ciągle wymyślając jakieś wymówki. Przecież nikt mi jedzenia do buzi na siłę nie pakuje, to dlaczego nie potrafię sobie pewnych rzeczy odmówić? Dziś już lepiej, jedzeniowo poszło dobrze no i całe 30 minut jeździłam na rowerku stacjonarnym, a już nie pamiętam kiedy robiłam jakieś ćwiczenia. Jutro zamierzam zrobić 60 minut, no ale zobaczymy czy dam radę bo dziś byłam po prostu mokra jak skończyłam. Mam nadzieję, że moje dziewczynki pozwolą mi poćwiczyć.
Postanowiłam też notować co zjadłam i w miarę możliwości jeśli czas pozwoli obliczać wartość kaloryczną posiłków. Dzisiaj zacznę od mojego menu bez żadnych obliczeń, ale jutro obiecuję, że postaram się bardziej.
Tak więc moje dzisiejsze menu :
Śniadanie - kanapka z masłem, serem żółtym i warzywami (sałata, rzodkiewka i ogórek kiszony)
II Śniadanie - Banan
Obiad - miseczka bigosu z cukini (podsmażona kiełbasa z cebulą do tego cukinia i pomidory)
Podwieczorek - jabłko
Kolacja - kanapka taka jak rano.
Na wagę może odważę się wejść w nastepnym tygodniu bo duży wzrost wagi by mnie chyba totalnie załamał. Narazie skupiam się na bieżącym tygodniu, robię swoje a o pomiary będę się martwić później.
Pozdrawiam
Barbie_girl
2 sierpnia 2017, 15:36Może masz zła dietę i dlatego masz takie napady na jedzenie ??
kasia89_2014
2 sierpnia 2017, 18:54Pewnie coś było nie tak, teraz staram się wychwycić te błędy :)