I już po walentynkach - i dzięki Bogu. Jakoś nie jestem w romantycznym nastroju. Jęśli wytrzymam obiecuję sobie to odrobić. Na razie staram się o cierpliwośc dla dzieci i wytrwałe omijanie chlebaka i słodyczy. Jak mi idzie? Choc waga bez zmian nie poddam się. Zamierzam schudnąć i znów wyglądać normalnie. Może wejdę znów w swoje letnie sukienki? Pozdrawiam wszystkich zmagających się z wagą i centymetrem
Hedone
15 lutego 2011, 22:28Najważniejsze to wytrwałość, fajnie by było, gdybyśmy wszystko mieli od razu, a na odchudzanie trzeba wiele czasu i cierpliwości, trzymam za Ciebie mocno kciuki!