Czuje się sama ze soba strasznie. Znów brakuje mi siły, aby zacząć odchudzanie. Słodycze mnie zabiją, bo nie umiem sie od nich opędzić.
Kolejny pomysł mam taki - od poniedziałku jednak ONZ. Dopiero od poniedziałku, bo w weekend mają przyjechać znajomi, może moi rodzice, więc na pewno ciasto upiekę, może oni jakieś słodycze przywiązą mojemu synkowi, a że on nie je (staram się ograniczyć ilość czekolady aby nie miał zaparć), to mogę mu pomóc. Dzisiaj zjadłam mu z ogromnymi wyrzutami 2 kinderki.
Czuje się strasznie zdołowana, dostałam okres więc jem wszystko co się nie rusza. Ponieważ zmądrzyłam się i nie kupiłam nic słodkiego, to dzisiaj zabralam się nawet za płatki na sucho...
Poza tym czekałam aż do dzisiaj odezwie się potencjalny pracodawca do męża, ale telefon milczy. Ofert pracy nie ma, więc zaczyna robić się wyjątkowo kiepsko.
Całe szczęście, że przyjdą pieniądze z odszkodowania, to chociaż rachunki w tym miesiącu zapłacę. Nadal będziemy mieli dług u teściowej, niespłąconą kartę i niezałożony gaz w kombi. Normalnie załamka.
Dlatego ponownie informuje, że sprzedaję wózek Vulcano Bebetto, strój mikołaja (3-6mies), strój Tygryska a jutro chcę wystawić ubranka małego i moje.
Za to mój synek wreszcie zrobił swoje pierwsze kroczki. Codziennie ucze go od nowa, ale już jest jakiś postęp
trzymajcie się moje drogie, miłego weekendu