wczoraj wieczorem nic nie napisałam ale to chyba wiadomo - nie ma się czym chwalić - po całym dniu bez słodkości wieczorem 4 kostki czekolady z orzechami pochłonęłam - porażka. dobrze, że jej było tylko 4 kostki, bo nie wiem jakby sie to skończyło... :(
a dziś nowy dzień i znów od początku - tym razem jednak DAŁAM RADĘ!!!!! choć było ciężko tym bardziej, ze nie wiem jak i skąd w znalazła sie w moim domu czekolada wedlowska z truskawkami - kusiła mnie cholera od ok. południa i już, już byłam blisko, już sobie wyobrażałam jej smak w ustach ale jakoś ciągle szczęśliwie się nie składało a potem mi przeszło. życie jednak znów wystawiło mnie na próbę, bo byłam u przyjaciół z córą a tam herbatka i ciasto domowej roboty - koleżanka piecze wyśmienicie - więc trudno było się oprzeć. Pokuse jednak zagadałam i nawet herbaty nie wypiłam ))
pierwszy dzień zaliczony! nie wiem czy powinnam jakoś to odczuwać - jakość uciechę np. - ja w każdym razie nie czuję nic...
podobno jak nie umiesz zrezygnować ze słodkiego tzn., że nie jesteś gotowa na odchudzanie - nie zgadzam się z tym - traktując problem jedzenia słodyczy jak uzależnienie stwierdzam, że rzadko który uzależniony jest sam z własnej nieprzymuszonej woli gotowy na wyjście z nałogu - po prostu czasami wiedząć że coś w jego życiu dzieje się nie tak zaczyna szukać pomocy (to Ci nieliczni) a potem zaczyna rozumieć gdzie tkwi jego problem, jak sobie z nim radzić i małymi krokami walczy z własnymi słabościami i niejedniokrotnie po otrzymaniu fachowej pomocy udaje mu się zacząć żyć bez ....... (i niech tu sobie wpisze każdy to co chce)
gdyby czekać aż będzie się gotowym.... - taki moment może przecież nigdy nie nastąpić!!!!!!!!!! i co? nie trzeba nic robić? można pozwolić sobie na krzywdzenie samego siebie przez złudne poczucie łagodzenia jedzeniem jakiegoś swojego wewnętrznego cierpienia...?
gonia2710
21 listopada 2010, 12:36musze przyznać że ja chyba tez zyc bez słodyczy nie potrafie, ale teraz staram sie tak ustawiac swoją diete zeby codziennie było w niej cos dobrego np słodki jogurt, serek albo bułka z dżememi chyba cos w tym jest bo jakos daje rade. Co prawda czasami ( raz na kilka dni )skusze sie na jakiegos małego michałka albo kawałek sernika ale stwierdziłam ostatnio ze nie nalezy sie tym przejmowac tylko poprostu zjesc ze smakiem i dalej stosowac diete. W ciągu dnia jesli mam ochote cos przegryzć to siegam po marchewki - są pyszne i słodkie a po nich każdy kawałek czekolady wydaje sie juz za słodki. Zycze powodzenia.
vitalijka000
20 listopada 2010, 22:12Witam. Przeczytałam Twój wpis i stanowczo zgadzam się z tym,co napisałaś. Nie warto czekać – trzeba działać.! Ja np. jem słodycze a waga spada. Oczywiście nie opycham się nie wiadomo jak. W odchudzaniu jak i w życiu trzeba znaleźć odpowiedni środek,złoty środek. Pozdrawiam serdecznie.Zapraszam do odwiedzania mojego pamiętnika.