Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem mamuską od ok. 3 lat i oprócz 14 kg szczęścia, które dzień w dzień się do mnie uśmiecha pozostało mi też po ciąży 15 kg nieszczęścia, a jak do tego dodam kolejne 15 kg zgromadzone przez ostatnie kilka lat, to nie pozostaje nic innego jak tylko podjąć rozpaczliwą ale mam nadzieję wygraną walkę o pozbycie się zbędnego balastu i móc zobaczyć w lustrze siebie z młodzieńczych lat i wbić się w "stare" spodnie, i nie mieć problemu z zakupem wysokich kozaków, bo wszystkie będą się na łydce zapinać i mieć dobry humor od samego rana i wreszcie zacząć jeść tak aby nie musieć się wstydzić. "na grubasa wszyscy patrzą krzywo i nie jest istotne ile ma w głowie nawet jeśli w nocy na strychu po cichu wymyśla maszynę do przenoszenia w czasie..." (k.n.)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4234
Komentarzy: 10
Założony: 16 listopada 2010
Ostatni wpis: 5 kwietnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
katasza2

kobieta, 49 lat, Tychy

172 cm, 105.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 kwietnia 2018, Skomentuj
krokomierz,0,0,0,7,0,1522916360
Dodaj komentarz

21 listopada 2010 , Komentarze (1)

dziś krótko i na temat - niedziela minęła bardzo intensywnie z córunią - żebym ja miała tyle energii co ona...

ale najważniejsze, że dziś znów "świętuję" mój mały sukces, bo dzień minął bez słodkiego - nawet nie było tak źle, choć myśli wracały co jakiś czas, to jednak nie były tak intensywne jak wczoraj. byłam nawet w cukierni zamawiać ciasto na urodziny i kusiły mnie babaczki z jabłkiem, które tam robią wprost przepyszne, dałam jednak radę się oprzeć - hurrra!

no ale to weekend w weekendy zawsze mi łatwiej w ogóle mniej jeść - za to jutro do pracy a tam znów nie będę zapewne mogła odgonić myśli od ciasteczek, wafelków lub tp. pewnie to dziwne, że właśnie w pracy tak mnie te słodycze nękają - sama nie wiem jaka tego przyczyna, bo stresu nie mam  - ot, lubie sobie zrobić herbatkę i podelektować się ciastkiem...ciastkami.

 

20 listopada 2010 , Komentarze (2)

wczoraj wieczorem nic nie napisałam ale to chyba wiadomo - nie ma się czym chwalić - po całym dniu bez słodkości wieczorem 4 kostki czekolady z orzechami pochłonęłam - porażka. dobrze, że jej było tylko 4 kostki, bo nie wiem jakby sie to skończyło... :(

a dziś nowy dzień i znów od początku - tym razem jednak DAŁAM RADĘ!!!!! choć było ciężko tym bardziej, ze nie wiem jak i skąd w znalazła sie w moim domu czekolada wedlowska z truskawkami - kusiła mnie cholera od ok. południa i już, już byłam blisko, już sobie wyobrażałam jej smak w ustach ale jakoś ciągle szczęśliwie się nie składało a potem mi przeszło. życie jednak znów wystawiło mnie na próbę, bo byłam u przyjaciół z córą a tam herbatka i ciasto domowej roboty - koleżanka piecze wyśmienicie - więc trudno było się oprzeć. Pokuse jednak zagadałam i nawet herbaty nie wypiłam ))  

pierwszy dzień zaliczony! nie wiem czy powinnam jakoś to odczuwać - jakość uciechę np. - ja w każdym razie nie czuję nic...

podobno jak nie umiesz zrezygnować ze słodkiego tzn., że nie jesteś gotowa na odchudzanie - nie zgadzam się z tym - traktując problem jedzenia słodyczy jak uzależnienie stwierdzam, że rzadko który uzależniony jest sam z własnej nieprzymuszonej woli gotowy na wyjście z nałogu - po prostu czasami wiedząć że coś w jego życiu dzieje się nie tak zaczyna szukać pomocy (to Ci nieliczni) a potem zaczyna rozumieć gdzie tkwi jego problem, jak sobie z nim radzić i małymi krokami walczy z własnymi słabościami i niejedniokrotnie po otrzymaniu fachowej pomocy udaje mu się zacząć żyć bez ....... (i niech tu sobie wpisze każdy to co chce)

gdyby czekać aż będzie się gotowym.... - taki moment może przecież nigdy nie nastąpić!!!!!!!!!! i co? nie trzeba nic robić? można pozwolić sobie na krzywdzenie samego siebie przez złudne poczucie łagodzenia jedzeniem jakiegoś swojego wewnętrznego cierpienia...?

19 listopada 2010 , Komentarze (1)

schudnąć chcę ale tutaj niestety pojawia się paradoks, bo nie wyobrażzam sobie życia bez ciasteczek!!!!

więc przestałam wyobrażać sobie całe życie i skupiam się na jednym jedynym dniu - byle do wieczora a właściwie do powrotu do domu, bo potem nie wychodzę, więc jestem bezpieczna :)

wczoraj nie całkiem mi się udało ale pocieszam sie tym że w pracy zjdałam tylko 3 ciasteczka owsiane a w domu 2 wafle ryżowe z powidłami (jak na mnie to naprawdę TYLKO)

powoli dochodzę do całkowitego ograniczenia słodyczy lub konsumowania ich pod inną postacią - dodam, że muslowe batoniki też bardzo lubię - bo schudnąć chcę!!!

oprócz zrezygnowania ze słodkiego musze jeszcze więcej płynów pić - z tym u mnie kiepściutko ale to chyba najmniejszy problem, bo inny równie wazny jak słodkie, to zacząć jeść normalne regularne w miarę posiłki - to jak dla mnie też nieosiągalne ale myślę, żę z rozpisaną dieta będzie mi łatwiej (patrz wpis wczorajszy)

to tyle z porannych przemyśleń - trzymajcie kciuki a wieczorem dam znać jak mi dziś poszło (z ta świadomością chyba będzie mi łatwiej)

 

18 listopada 2010 , Komentarze (3)
jestem leniwa i dlatego w tej diecie tutaj podoba mi się, że ktoś za mnie pomyśłi co mam kupić i co przygotować do jedzenia, bo teraz to tak wszystko na rachu ciachu - pomysłow brak, więc zwykle się kończy na tym, ze w sumie obojętnie co, byle szybko... a to nie dobrze przecież i jeszcze koniecznie trzeba zgryźć czymś słodkim... i tak już od tylu lat :( 

17 listopada 2010 , Komentarze (2)

tak sobie myślę, że ciężko to słodkie ograniczyć kiedy tego tyle wkoło i przy społecznym przyzwoleniu, no bo jak nie chcesz jeść słodkiego to nie jedz po prostu... po prostu???? a jak to jest to po prostu, bo dla mnie to kosmos jakiś. cały dzień myślę o słodkim i o tym jak bez tego przetrwać, co zrobić by nie jeść - najlepiej jest gdy nie idę na zakupy po pracy albo gdy nie przechodzę obok cukierni gdzie kurcze od wczoraj promocja na wszystkie moje ulubione - stąd ten wczorajszy wyskok - tylko prosto do domu a w domu pusto jeśli chodzi o słodkie. jest wprawdzie czekolada albo i dwie ale ja raczej z tych ciasteczkowych, więc to mnie akurat nie nęci i tak leży już chyba od 3 m-cy - ciastko by tyle nie przetrwało, nie ma szans. na osłodę mam też powidła śliwkowe i zjadam je z 2 waflami ryżowymi - to chyba lepsze niż te ciastka z kremem. 

poza tym z utęsknieniem czekam na kolejny czwartek, bo wtedy zaczynam.... to dzień po moich 35 urodzinach i takie mam sobie postanowienie - CHUDNĄĆ 

16 listopada 2010 , Komentarze (1)
dietę zaczynam od następnego tygodnia i już nie mogę się doczekać... a tymczasem postanowiła już dziś przeżyć bez słodkiego - myśli wokół ciasteczek jakichś krążyły jednak już od samego rana i niestety pomimo przetrwania w pracy bez słodkiego potem kupiłam prawie 0,5 kg ciasta i wszystko zżarłam popijaąc sobie herbatką tak jak lubię najbardziej. i to miał być ten mój obiad ... a teraz kapa jak zwykle i wyrzuty sumienia, po co to było :(((