Postanowilam sie wazyc tylko raz w tygodniu, zeby sie za bardzo waga nie schizowac. Tesc zabral mnie dzis na zakupy, zeby uzupelnic moje zapasy proteinowe, zebym przypadkiem nie glodowala hahahaha...Zaplacil chyba ze 100EUR za zakupy :-P Bo ja oczywiscie nakupowalam sobie odtluszczonych szynek drobiowych, kurczakow, jogurtow, stekow itd. A on jeszcze kupil rybe i owoce morza...masakra. Fajnie miec takie wsparcie...chociaz mnie namowi skubany na male odstepstwo w postaci czeresni...Nie moglam sie oprzec, bo czeresnie uwielbiam a nie jadlam ich w sumie juz z 4 lata, bo w Irlandii byly strasznie drogie i zawsze mi szkoda bylo kasy... Okazalo sie tez, ze C. bedzie mial wolne w piatek i sobote :-D Z czego tez sie bardzo ciesze, bo w sumie to ja go nie widuje calymi dniami, bo pracuje od 9-20... A terasz bedziemy mieli 3 dni weekendu!
notion
6 lipca 2010, 12:32teścia to tylko pozazdrościć:) ale jakieś dziwne to dla mnie jak czytam, że z C. mieszkasz...:) co do wyjazdu i do Mojego, to on pojedzie za mną wszędzie i wszędzie ze mną zostanie. A między nami już lepiej. Raz w roku mam jakieś dziwne "schizy" co do byłego. Potem zwykle podejmuję złe decyzje, niedługo później doznaję opamiętania i żałuję. Tym razem przetrwałam bez tych zbędnych punktów i nic nie spieprzyłam. Zobaczymy co będzie dalej:)
LadyShirley
6 lipca 2010, 12:28Nie przejmuj się czereśniami! :):)
agnesaLab
6 lipca 2010, 12:20fajnego masz teścia !!! trzymam kciuki za osiągnięcie celu!!
Cocainegirl16
6 lipca 2010, 12:14kurcze, też dawno czereśni nie jadlam :) aż mi ślinka teraz cieknie! :D:)