Udalo mi sie dzisiaj przebiec 5K z przerwami poki co, ale dalam rade. Teraz tylko musze zmniejszac liczbe przerw i zwiekszac tempo. Ale damy rade, nie ma co. Energii dodal mi fakt, ze poklocilam sie rano z C. Niewazne o co, jest to malo istotne. Fakt jest jednak taki, ze zrozumialam, ze kiedy jestem zakochana staje sie slaba i przestaje myslec o sobie i tylko daje i daje. Koniec. Czas pomyslec o sobie, szczegolnie jak tego dawania nikt nie docenia. Musialam wiec sobie udowodnic, ze jednak jest we mnie sila i ze jak chce to potrafie i ze kiedy mysle o sobie moge wiecej. Czas wreszcie zrozumiec, ze najpierw musze kochac siebie, potem moge kochac reszte swiata.
notion
12 marca 2011, 11:02też bym chętnie pobiegała, najlepiej na łonie natury, ale na razie nici z tego, bo teraz to biegam za chusteczkami i tabletkami;/ Po za tym jeszcze u nas za zimno;) Niech tylko temperatura podskoczy to codziennie rano będzie mnie można spotkać w parku w moich asicsach. Jeśli chodzi o związki to ciężko mi się obiektywnie wypowiadać, bo od pół roku u mnie jest mała tragedia i nie wiem czym to się skończy. W sumie wolałabym, żeby już się skończyło, nieważne w jaki sposób, pozytywny czy negatywny, bo mam dość. Ale tu nie o mnie. Faktycznie muszę ci przyznać rację, że na wkurzeniu najlepiej się ćwiczy, biega ( w moim przypadku tańczy).
wloszka19
11 marca 2011, 18:24moja siostra tak samo po ciazy stała sie patyczakiem, wiec pewnie tak samo skoncze;)